Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przyłączył się w piątek do głosów zachodnich uczestników szczytu G8 w Deauville, domagających się odejścia przywódcy Libii Muammara Kadafiego. Wcześniej Moskwa ostro krytykowała naloty NATO na ten kraj.
Na zakończenie szczytu Miedwiediew na konferencji prasowej wyraził opinię, że najlepszą rzeczą, jaką Kadafi może zrobić dla swego kraju, to ustąpić. Oświadczył jednocześnie, że Rosja nie zamierza udzielić mu azylu politycznego, choć - jak powiedział - są takie kraje, które to uczynią.
Przyznał, że świat nie uznaje już Kadafiego za "libijskiego przywódcę".
Zapowiedział, że Rosja wyśle niedługo do Bengazi w Libii swego wysłannika Michaiła Margiełowa, aby przeprowadził rozmowy z rebeliantami. Dodał także, że Margiełow będzie potem rozmawiał z libijskim rządem w Trypolisie. Podkreślił, że Moskwa wykorzysta swe kontakty z obydwiema stronami, aby spróbować negocjować o pokojowym zakończeniu konfliktu.
Wcześniej rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiedział dziennikarzom w Deauville, że Rosja gotowa jest mediować w libijskim kryzysie na prośbę partnerów z G8.
Rosyjski prezydent omówił też sytuację w Syrii. Podkreślił, że choć Rosja nie jest zwolennikiem sankcji wobec tego kraju, uważa, że prezydent Baszar al-Asad, który twierdzi, że jest gotów zreformować swój kraj, musi "przejść od słów do czynów".
Miedwiediew nawiązał też do obrony przeciwrakietowej. Wyraził obawy, że jeśli jego kraj i USA nie porozumieją się w tej sprawie, po 2020 roku dojdzie do nowego wyścigu zbrojeń.
Przypomniał, że zastrzeżenia Rosji dotyczą braku gwarancji, iż system obrony przeciwrakietowej nie jest skierowany przeciwko Moskwie.
Miedwiediew powiedział też dziennikarzom, że poinformował przywódców G8 o swoich planach związanych z wyborami prezydenckimi w 2012 roku.
"Nie będę ukrywać, że przedstawiciele G8 interesowali się tą sprawą. Powiedziałem im absolutną prawdę, co będę robić i co będą robić niektórzy moi koledzy. Mogę dać parę adresów, możecie się u nich się dowiedzieć" - oznajmił.