Werdykt w procesie apelacyjnym w aferze Clearstream, jednej z najgłośniejszych afer politycznych we Francji, zapadnie 14 września - ogłosił w czwartek paryski sąd. Prokuratura żąda 15 miesięcy więzienia w zawieszeniu dla b. premiera Francji Dominique'a de Villepina.
W czwartek odbyła się ostatnia rozprawa drugiej odsłony procesu w aferze Clearstream. Sąd apelacyjny w Paryżu zdecydował, że ogłosi wyrok 14 września.
Jednemu z trzech głównych oskarżonych, de Villepinowi, premierowi w latach 2005-2007, prokuratura zarzuca, że w roku 2004 polecił sfabrykowanie listy kont bankowych w Luksemburgu, rzekomo należących do wielu znanych osobistości, w tym obecnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.
Według oskarżyciela, były premier chciał w ten sposób skompromitować Sarkozy'ego jako swojego potencjalnego rywala w wyborach prezydenckich w 2007 roku. W odpowiedzi na te zarzuty de Villepin zaatakował w poniedziałek ponownie prezydenta Sarkozy'ego. Zdaniem byłego szefa rządu, działania oskarżycieli w sprawie Clearstream pokazują, że francuska prokuratura jest "inspirowana" przez głowę państwa.
W pierwszej instancji, w styczniu 2010 roku, de Villepin został uniewinniony. Sąd uznał wtedy, że oskarżenie nie przedstawiło dowodów na to, że de Villepin wydał polecenie sfabrykowania owej listy, ani też że świadomie przyzwolił na tę machinację.
W procesie apelacyjnym prokuratura generalna zażądała także utrzymania wysokich wyroków z pierwszej instancji dla dwóch innych - oprócz de Villepina - osób, oskarżonych o współudział w sporządzeniu fałszywej listy.
Dla wiceprezesa firmy EADS Jean-Louisa Gergorina prokurator domaga się obecnie 30 miesięcy więzienia i 45 tys. euro grzywny, a dla Imada Lahouda - matematyka, niegdyś pracownika tego przedsiębiorstwa - 30 miesięcy więzienia i 40 tys. euro grzywny.
Aferę Clearstream ujawniono w 2004 roku. Dotyczy ona oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat dla Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream.
Na liście osób mających tam konta znalazło się wiele osobistości polityki i biznesu, w tym nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało, że lista kont była sfałszowana.
Afera Clearstream jest postrzegana we Francji jako pojedynek zaciętych rywali z prawej strony sceny politycznej - de Villepina i Sarkozy'ego. Ten pierwszy zapowiedział już, że zamierza startować w wyborach prezydenckich w 2012 roku. Obecny szef państwa nie ogłosił jeszcze oficjalnie chęci kandydowania, ale wszyscy spodziewają się, że będzie walczył o reelekcję.