Religia ma głosić potęgę Życia, które Bóg przywraca światu poprzez odnawianą jedność z sobą. Jeśli zamiast tej misji zajmuje się diagnozowaniem grzechów i próbą chronienia przed nimi innych, zaprzecza sensowi własnego istnienia.
Pewien misjonarz opowiadał o wizycie swojego współbrata w małej wiosce, gdzieś w zakątku północnej Afryki. Kaznodzieja – gość podczas homilii wpadł w nieznośnie moralizatorski ton, nie przestając wytykać słuchaczom ich rozlicznych grzechów. W pewnym momencie jeden z nich pokornie, niemal błagalnie westchnął na głos: „Ojcze, my dobrze wiemy, że jesteśmy grzesznikami. Mów nam o tym, o czym wiemy za mało – o Bożej miłości do nas”.
Jak wielu z nas religia kojarzy się z nazywaniem tego, co i tak wiemy nad wyraz dobrze. Ile razy słyszymy diagnozy dotyczące stanu naszej moralności, lub życia duchowego, pozostawiające nas w poczuciu, że niewiele w tej sytuacji można zrobić. Mojżesz i Aaron tyle mają do powiedzenia człowiekowi choremu na trąd – „pokaż się któremuś z kapłanów” (Kpł 13,1). Czemu ma służyć ta wizyta? Aby potwierdzić wstępne podejrzenie trądu oraz wykluczyć nieszczęśnika z grona wspólnoty dla jej ochrony przed zarazą. „Trędowaty, dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nieuczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (Kpł 13,45).
Czy ten przykład nie odzwierciedla doświadczenia pewnej grupy wierzących? Religia daje im poczucie, że otrzymują głównie diagnozę o grzechach oraz ostrzeżenia , by w nie więcej nie popadli. Owszem – potwierdza również ich odpuszczenie, pod kilkoma warunkami, ale wiele z tych osób wciąż pozostaje w poczuciu dramatycznej sytuacji oddzielenia od Boga. Ilość bowiem duchowych chorób, możliwych grzechów, które odbierają stan łaski i wrzucają w stan banicji, jest przecież nieprzeliczona! W pewnym typie literatury o moralności, lub w książeczkach do rachunku sumienia, znajdziemy bogatą typologię plam, plamek, znamion i rozległych obszarów chorób duszy, zwiastujących grzech i czającą się śmierć. Religia ma głosić potęgę Życia, które Bóg przywraca światu poprzez odnawianą jedność z sobą. Jeśli zamiast tej misji zajmuje się diagnozowaniem grzechów i próbą chronienia przed nimi innych, zaprzecza sensowi własnego istnienia. Kto wie, czy odpływ wielu ludzi od Kościoła nie jest podyktowany takim właśnie poczuciem wynaturzenia religii.
o. Wojciech Jędrzejewski OP