Nie jest pewne, jak na zapowiadanym na sobotę końcu świata wyjdą inni nowojorczycy, ale skorzystają na tym właściciele samochodów. Burmistrz Michael Bloomberg solennie przyrzeka, że w przypadku apokalipsy zawiesi niektóre przepisy o parkowaniu.
Bloomberg - wydał zawczasu specjalne oświadczenie.
"Mogę powiedzieć, jaka jest oficjalna polityka Wydziału Oczyszczania Miasta i Wydziału Transportu. Jeśli świat się jutro skończy, zawieszone będą przepisy o alternatywnym parkowaniu" - cytował burmistrza dziennik "Daily News".
Nowojorczycy są bombardowani ostrzeżeniami przed końcem świata. Trwa zmasowana kampania informacyjna w autobusach i w metrze, przygotowana przez jednego z mieszkańców dzielnicy Staten Island, kosztem 140 tysięcy dolarów.
W sobotę wiele osób nie ukrywało radości z powodu obwieszczonej przez burmistrza rezygnacji z przepisów o alternatywnym parkowaniu. Ze względu na czyszczenie jezdni muszą w zatłoczonym mieście zazwyczaj dwa razy w tygodniu dokonywać uciążliwego zabiegu przestawiania samochodów na drugą stronę ulicy.
"Nie uwielbiam Bloomberga, ale przyznaję, że wreszcie chce zrobić coś pożytecznego dla nas, zwykłych zjadaczy chleba" - ucieszyła się w rozmowie z PAP właścicielka małej toyoty, Alison, z Kew Gardens na Queensie. Jak dodała, nie myśli jeszcze o apokalipsie, bo musi właśnie zrobić tygodniowe pranie i zakupy.
Bloomberg widzi nawet więcej korzyści płynących z końca świata. Zwrócił uwagę, że rozwiąże to miastu wszystkie problemy związane z korkami. "Nie sadzę też, że będziecie się musieli martwić o książki, które trzeba zwrócić do biblioteki, i o mandaty za złe parkowanie" - powiedział w cotygodniowym radiowym wystąpieniu gospodarzowi programu WOR, Johnowi Gamblingowi.
Gambling napiętnował ostro burmistrza, że opuszcza miasto na czas apokalipsy. Tymczasem Bloomberg wyraził opinię, że świat się jednak chyba jeszcze nie skończy, "przynajmniej dopóki Knicks (nowojorska drużyna koszykarzy) nie zdobędą mistrzowskiego tytułu". "Mamy więc dużo czasu" - dodał.
Skąd te apokaliptyczne nastroje?
Otóż niejaki Harold Camping, 89-letni amerykański badacz Biblii, podał do wiadomości, iż koniec świata rozpocznie się 21 maja 2011 r i trwać będzie aż do 21 października tego roku. Naukowcy, nie podzielają jednak obaw "pana Harolda". Ich zdaniem ludzkość ma przed sobą znacznie dłuższą perspektywę i zanikanie życia przewidują za ok. 5 mld lat.
Zdaniem Campinga, szefa internetowego radia religijnego Your Family, w sobotę Ziemię nawiedzić mają trzęsienia Ziemi, które w każdym kraju rozpoczynać się miały o godz. 18 czasu lokalnego. Już w pierwszym dniu kataklizmu wyginąć miałoby 98 proc. ludności, ale dopiero 21 października nastąpi Sąd Ostateczny. Szef radia Your Family informacje wyliczył z Biblii na podstawie sobie znanego algorytmu. To nie pierwsza przepowiednia Campinga. Wcześniej ogłaszał już, że koniec świata nastąpi we wrześniu 1994 r.
Dnia ostatecznego spodziewano się już w różnych terminach:
31 grudnia 999 r.
- w chrześcijańskiej Europie wieszczono, że po tysiącu lat Chrystus ponownie wróci na Ziemię. Obawiano się, że nastąpi wtedy Sąd Ostateczny. W większych miastach z niepokojem czekano na nadejście roku 1000. Kiedy jednak nic wyjątkowego się nie zdarzyło, zaczęto świętowanie. Od tego m.in. wziął się zwyczaj zabawy sylwestrowej.
listopad 1992 r.
- południowokoreańska sekta "Kościoła misyjnego Dami" twierdziła, że wyraźnymi oznakami zbliżającego się końca świata były takie wydarzenia jak olimpiada w Barcelonie, jednoczenie się Europy, a także oznaczenia kodowe systemu komputerowego EWG, obfitujące w zbitki cyfry 666, szczególnie ulubionej przez Szatana.
24 listopada 1993 r.
- na tę datę koniec świata przepowiadała ukraińska sekta "Białe Bractwo", kierowana przez Jurija Kriwonogowa i Marinę Cwigun. Sekta na dzień końca świata zapowiadała publiczne modły i manifestacje w Kijowie, co bardzo zainteresowało dziennikarzy. Obecni byli również przedstawiciele polskich mediów. Nic się jednak nie wydarzyło.
1 stycznia 2000 r.
- ze względu na istniejący w latach 90. zapis dat (data roczna zawierała tylko dwie ostatnie cyfry) obawiano się, że komputery mogą przy zmianie daty z 99 na 00 zareagować w sposób nieprzewidziany. Straszono nastaniem wielkiego chaosu i wyłączeniem ważnych komputerów np. w elektrowniach. Poważnych problemów związanych z pluskwą milenijną jednak nie zaobserwowano.
21 grudnia 2012 r.
- tego dnia skończy się Kalendarz Majów. Niektórzy interpretatorzy uważają, że właśnie wtedy ma nastąpić koniec świata.
2060 r.
- ten rok uznawał za datę końca świata angielski fizyk, matematyk, astronom, Isaac Newton, na podstawie badań Biblii.
3036 r.
- Jan Latosz, polski astronom z zespołem astrologów, matematyków i filozofów obliczył, że koniec świata nastąpi w właśnie w XXXI wieku. Przepowiednię tę znaleziono w księdze z 1594 roku.
3044 r.
- Według przypuszczeń astronomów, kometa Swift-Tuttle może zderzyć się z Ziemią. Wcześniej prognozowano, że do tego kataklizmu może dojść już w sierpniu 2126 r. Jednak dokładniejsze obliczenia pokazały, że kometa minie wtedy Ziemię w bezpiecznej odległości, a ryzyko pojawi się niecałe tysiąc lat później.
5079 r.
- Baba Vanga, bułgarska jasnowidz spodziewa się, że wtedy ludzkość przekroczy "granicę wszechświata".
Za ok. 5 000 000 000 lat (5 miliardów lat)
- rozpocznie się zanikanie życia na Ziemi na skutek przeobrażeń Słońca. Według wyliczeń astronomów, Słońcu zaczną się kończyć zapasy wodoru i rozpocznie się jego przemiana w czerwonego olbrzyma. Spowoduje to wchłonięcie Merkurego przez gwiazdę i ogrzanie Wenus i Ziemi do takiej temperatury, że będą się one składały z płynnych skał.
Za ok. 10 do potęgi 100 lat, czyli 10 seksdecyliardów lat, według przewidywań astronomów może nastąpić koniec wszechświata.
Póki co 21 maja powoli dobiega końca... pozostaje nam życzyć sobie spokojnej nocy :)
PAP/kab