Piękne historie zaczynają się od dialogu i słuchania. O tym, jak młody Janek Bosko pomógł odnaleźć żydowskiemu chłopcu Jezusa.
Kiedy Janek Bosko mieszkał w latach szkolnych w Chieri, często spotykał u księgarza Eliasza żydowskiego chłopca Jonasza (tak naprawdę nazywał się Jakub Levi). Bardzo się zaprzyjaźnili. Jonasz świetnie grał w bilard. Spędzali z Jankiem sporo czasu na śpiewaniu, graniu na pianinie, wspólnym czytaniu. Jonasz znał sporo historyjek, których Janek bardzo lubił słuchać.
Pewnego razu Jonasz wdał się w bójkę, co mogło mieć bardzo przykre konsekwencje. Przybiegł do Jana Bosko po radę. Ten stwierdził, że gdyby Jonasz był chrześcijaninem, od razu zaprowadziłby go do spowiedzi, ale niestety w jego przypadku było to niemożliwe. Chłopiec zauważył, że przecież też może się wyspowiadać. Janek jednak odpowiedział: "chodzicie do spowiedzi, ale wasz spowiednik nie jest zobowiązany do tajemnicy, nie ma władzy odpuszczenia grzechów ani nie może udzielić żadnego sakramentu" ("Wspomnienia Oratorium").
Jonasz był gotowy pójść do księdza. Janek zauważył jednak, że potrzeba dłuższego przygotowania, poza tym, że chłopiec powinien przyjąć chrzest. Jonasz był zdeterminowany. Chciał wiedzieć, jaki pożytek będzie mieć z chrztu i co ma robić. Żydowski chłopak był jednak trochę przerażony wizją, co będzie, jak o jego planach dowie się matka.
"Nie bój się, Bóg jest panem serc i jeśli cię wzywa, abyś był chrześcijaninem, zrobi tak, że twoja matka będzie zadowolona albo w jakiś inny sposób zatroszczy się o twoją duszę" ("Wspomnienia Oratorium") - uspokoił go przyszły święty, a także dał mu wskazówki, od czego powinien zacząć poznawanie chrześcijaństwa.
Jonasz zaczął przychodzić do baru, obok którego mieszkał Janek. Rozgrywał partyjkę bilarda, a potem udawał się do Bosko, by rozmawiać o religii i katechizmie.
Sytuacja trochę skomplikowała się, gdy o planach syna dowiedziała się matka Rachela. Przyszła do Jana Bosko i robiła mu wyrzuty. Janek wielokrotnie był atakowany przez matkę Jonasza, jego rodzinę i rabina. Jonasz też nie miał łatwo, ale się nie poddał. Musiał nawet opuścić swój dom, ale wiele osób przyszło mu z pomocą.
"Aby wszystko odbyło się z należną roztropnością, poleciłem mojego podopiecznego pewnemu światłemu księdzu, który otoczył go ojcowską opieką. Kiedy był już wystarczająco pouczony w religii i z niecierpliwością oczekiwał, aby zostać chrześcijaninem, przygotowano dla niego uroczystość, która stała się dobrym przykładem dla wszystkich mieszkańców Chieri i zachętą dla innych Żydów, spośród których wielu przyjęło później chrześcijaństwo" - czytamy we "Wspomnieniach Oratorium".
Chrzestnymi Jonasza zostali małżonkowie Oktawia i Karol Bertinetti. Postarali się także o to, co było potrzebne neoficie. Także do tego, by mógł zacząć zarabiać na siebie. Chrzest odbył się 10 sierpnia 1834 roku w parafii Santa Maria della Scala. Jonasz przyjął imiona Alojzy Jacek Oktawiusz Maria oraz nazwisko Bolmida.
M. Gajos