Motu proprio Summorum pontificum jest przeznaczone dla całego Kościoła, aby ponownie odkrył bogactwo dawnej liturgii.
W ten sposób Benedykt XVI zainicjował reformowanie reformy liturgicznej, nowy ruch liturgiczny, mając wyciągnąć Kościół z różnego rodzaju dualizmów, w które popadł on po Soborze wbrew intencjom ojców soborowych – twierdzi kard. Kurt Koch, przewodniczący watykańskiej dykasterii ds. ekumenizmu.
W sobotę, a zatem dzień po ogłoszeniu watykańskiej instrukcji o prawidłowym stosowaniu Motu proprio, na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza w Rzymie dyskutowano nad znaczeniem tego dokumentu. W jednodniowej konferencji uczestniczyli m.in. kardynałowie Cañizares i Koch. Ten ostatni mówił o dawnej liturgii jako pomoście dla ekumenizmu. Chodzi tu o ekumenizm wewnątrzkatolicki, który jednak, jeśli się nie powiedzie, będzie miał negatywne konsekwencje dla całego ruchu ekumenicznego.
Wbrew temu, czego można by się było spodziewać, ów wewnątrzkościelny ekumenizm to nie w pierwszym rzędzie uregulowanie relacji „z katolikami przywiązanymi do dawnej liturgii, takimi, jak wierni Bractwa św. Piotra czy zwolennicy abp Lefebvre’a”. Problem jest o wiele szerszy. Kard. Koch widzi w motu proprio faktyczny początek reformowania reformy, a także ostateczny apel o zerwanie z tak zwaną hermeneutyką nieciągłości w interpretacji Soboru Watykańskiego II. Dla szefa Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan głównym problemem współczesnego Kościoła nie są bowiem miłośnicy dawnej liturgii, lecz ci, którzy nie zgadzają się z papieską interpretacją Soboru, czyli w ciągłości z tradycją Kościoła. Najwyraźniej przejawia się to w kwestii liturgii, bo liturgia była pierwszą i najbardziej spektakularną reformą Soboru, ale w niemniejszym stopniu dotyczy to również innych dziedzin życia Kościoła, choćby takich jak ekumenizm.
Tytułem przykładu kard. Koch wyliczył całą serię dualizmów, w które popadła liturgia Kościoła pod wpływem błędnej reformy. I tak utrzymuje się na przykład, że przed Soborem Eucharystia była przede wszystkim ofiarą, podczas gdy teraz jest ona głównie ucztą. Wcześniej miała być rzekomo niemal prywatną sprawą księdza, dziś jest ona dziełem całego zgromadzenia. Z obserwacji szwajcarskiego purpurata wynika, że w błędnym pojmowaniu Eucharystii żyją dziś szerokie kręgi wspólnoty Kościoła. Benedykt XVI chce to zmienić. Stąd jego inicjatywa, by powrócić do dawnej liturgii. „Nie należy ona bowiem do historii, lecz jest cennym dziedzictwem, z którego należy czerpać również dzisiaj”. Taka jest zdaniem kard. Kocha główna intencja motu proprio. Innymi słowy Papież ma nadzieję, że obecność dawnej liturgii w życiu Kościoła będzie prowokować, inspirować, ubogacać i doprowadzi do powstania nowego ruchu liturgicznego.
Kard. Kurt Koch przewiduje, że koegzystencja dwóch form rytu łacińskiego nie będzie długotrwała. Z czasem dojdzie raczej do powstania nowej formy, będącej owocem wzajemnego ubogacenia, rozwoju i oczyszczenia. Szwajcarski purpurat przyznaje jednak, że nowy ruch liturgiczny ma w Kościele wielu przeciwników. Osiągnięcia posoborowej reformy uznają oni za nienaruszalne i będą ich bronić, wykazując się przy tym nieprzejednanym konserwatyzmem. Kard. Koch podkreśla jednak, że, biorąc pod uwagę realny stan dzisiejszej liturgii, krytyczna ocena posoborowej reformy jest jak najbardziej uzasadniona. „Można się pytać – zaznacza – czy w posoborowej reformie rzeczywiście wypełniono wszystkie postulaty ojców soborowych. A może niektóre podstawowe orzeczenia konstytucji o świętej liturgii zostały pominięte, czy wręcz postanowiono świadomie pójść dalej, niż zalecał Sobór?”. W tym kontekście jawi się głęboki sens reformowania reformy, której dał początek Benedykt XVI ogłaszając motu proprio Summorum Pontificum – stwierdził szef watykańskiej dykasterii ds. ekumenizmu.