Po śmierci matki poprosiła: „Teraz Ty bądź moją matką”. W 1830 roku usłyszała od samej Maryi, że ma wybić najsłynniejszy medalik świata.
Najczęściej odwiedzane obiekty w Paryżu? Wedle statystyk to wieża Eiffla i… kaplica przy Rue du Bac – miejsce ściśle związane ze świętą Katarzyną Labouré. To tu w czasie, gdy była zakonną nowicjuszką, ujrzała Matkę Bożą. Spotkanie to było odpowiedzią na wielkie zaufanie Katarzyny, jakie okazała Maryi w dzieciństwie, gdy jako dziewięciolatka po śmierci matki poprosiła ją: „Teraz Ty bądź moją matką”. Św. Katarzyna urodziła się 2 maja 1806 r. w burgundzkiej wiosce Fain-les-Moutiers, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej (była dziewiąta z jedenaściorga rodzeństwa).
W czasie jednego z objawień w 1830 r. ujrzała Maryję stojącą na kuli ziemskiej z rozłożonymi rękami, z których spływały promienie. Dokoła utworzył się napis: „O, Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Potem obraz odwrócił się, a Katarzyna ujrzała krzyż, literę „M”, dwanaście gwiazd i dwa serca: Jezusa i Maryi. Usłyszała też głos: „Każ wybić medal na ten wzór. Osoby, które będą go nosić z ufnością, otrzymają wiele łask”.
„Wydarzyło się to dwadzieścia cztery lata przed objawieniami w Lourdes, gdzie Matka Boża powiedziała Bernadetcie Soubirous, że jest Niepokalanym Poczęciem. W odstępie ćwierćwiecza Maryja dwukrotnie dała ludziom do zrozumienia, jak ważne jest, by modlić się za Jej wstawiennictwem, używając właśnie tego imienia. Po raz trzeci wróci do tego w Fatimie” – przypomina Małgorzata Forysiak w książce „Niosąca Ducha”. „Bardzo zaangażowany w rozpowszechnianie Cudownego Medalika był święty Maksymilian Kolbe. Uznał, że każdy Rycerz Niepokalanej musi zostać w niego wyposażony. Modlitwę wieńczącą medalik święty rozszerzył o drugi człon: »i za tymi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła Świętego i poleconymi Tobie« i uczynił sztandarową modlitwą Rycerstwa Niepokalanej. Objawienia w Lourdes i w Paryżu wzmocniły przekaz bulli papieża Piusa IX, który prawdę o Niepokalanym Poczęciu Maryi ogłosił dogmatem Kościoła”.
I jeszcze jedno. Żyjemy w świecie magii. Magiczne są święta Bożego Narodzenia i bajki Disneya. Nic dziwnego, że ci, którzy do kościołów zaglądają jedynie w czasie święcenia pokarmów w Wielką Sobotę, patrzą na sakramentalia jak na amulety. A one nie mają nic wspólnego z magią! Podczas jednego ze spotkań zaczepiła mnie kobieta: „Widzę, że ma pan różaniec z medalikiem św. Benedykta”. „Tak”. „To dobrze, bo ma on większą moc niż inne”. Zażartowałem: „Niech pani zrobi różaniec, w którym wszystkie paciorki będą takimi medalikami”, a ona śmiertelnie poważnie: „Ooo! Nie wpadłam na to”. Śmiać się czy płakać? Cudowny medalik nie jest katolickim amuletem, talizmanem, nie przypomina w niczym słonika „na szczęście” czy łuski karpia wsuniętej między banknoty. W przypadku sakramentaliów używamy pojęcia ex opere operantis: łaska jest zawsze, ale możemy z niej nie skorzystać: wszystko zależy od wiary osoby, która je nosi.
Marcin Jakimowicz