A to będzie dla was znakiem: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie”.
Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Msza w nocy)
Łk 2,1-14
Zadziwiający jest znak, który anioł dał pasterzom, pozwalający rozpoznać Odkupiciela. Na pierwszy rzut oka wydawał się bardziej negować, niż wskazywać na Jego rzeczywistą wielkość. Trzy cechy tak sprzeczne z wielkością Boga Jedynego w Trójcy: słabość, poniżenie i bieda. I to miały być znaki Boga Wcielonego? Co jakiś czas docierają do nas wstrząsające informacje: noworodek znaleziony w worku na śmieci, dziecko podrzucone pod drzwi klasztoru albo złożone w oknie życia. Mesjasz przychodzi, by od pierwszych chwil zetknąć się z chropowatym, okaleczonym i sponiewieranym człowieczeństwem. Mesjasz w postaci Niemowlęcia kwilącego w stajni. Tymczasem Boże Narodzenie jest najpiękniejszym i najpowszechniej obchodzonym świętem na kuli ziemskiej. Zawiera w sobie przesłanie o miłości Bożej tak urzekające, że ludzkiej wrażliwości trudno mu się oprzeć.
Od początku chrześcijaństwa Dzieciątko Jezus budziło najczulsze uczucia i nabożeństwo. Już w II wieku Orygenes pisał: „Módlmy się do Boga wszechmogącego, a zarazem do Dzieciątka Jezus, z którym pragniemy pogawędzić i trzymać Go w ramionach, aż sami staniemy się gotowi na przyjęcie Syna Bożego i przytulenie Go w sercu”. Słowo Jezus kojarzone z radośnie wyciągającym swe rączki z maleńkiej kołyski Niemowlęciem wywoływało najszczersze duchowe ciepło. Mówiono o św. Franciszku, iż gdy mówił o Panu Jezusie, „oblizywał językiem wargi, jakby chciał posmakować słodycz tego Imienia”. Św. Bonawentura uczył o potrzebie duchowego zrodzenia słowa Bożego w sobie na podobieństwo cieleśnie rodzącej Syna Maryi Dziewicy. „Po tak radosnym zrodzeniu, chrześcijanin rozumie i odczuwa, jak słodki jest Pan. I rzeczywiście jest słodki, gdy jest karmiony świętym rozmyślaniem, gdy jest kąpany w strumieniach pobożnych i gorących łez, gdy jest owijany w ubranka uszyte z czystych pragnień, gdy noszony jest w ramionach świętej miłości, gdy całowany jest częstymi przypływami czułości i mistycznie przytulany do piersi”. Niektórzy święci Boże Narodzenie przeżywali jako najpiękniejszy moment zjednoczenia z Bożą miłością. „Jak się nazywasz?” – pytał Jezus św. Teresę z Ávili. „Jestem Teresa od Jezusa” – odpowiadała. „A Ja jestem Jezus od Teresy” – dopowiadał nasz Pan.
To dlatego często podczas Mszy św. siostra Faustyna widziała Maleńkiego Jezusa. Z tego też powodu o. Pio całą noc Bożego Narodzenia spędzał w miłosnej ekstazie. Już na kilka dni przed pasterką całkowicie się odmieniał. Dostrzegali to zwłaszcza ci, którzy na co dzień znali go jako przygniecionego potwornym bólem i wycieńczonego uporczywymi walkami z demonami. „Pewnego razu – pisała jedna z córek duchowych ojca Pio – zobaczyłam go w aureoli światła i ujrzałam Dzieciątko Jezus pojawiające się w jego ramionach. Twarz Ojca odmieniła się, jego oczy zwróciły się ku tej świetlistej postaci w jego ramionach”.
ks. Robert skrzypczak