Szykują się zmiany w egzaminach maturalnych. Czy będą one dotyczyć również najbardziej kontrowersyjnej matury z języka polskiego?
Co roku o tej porze ta dyskusja rozbrzmiewa na nowo, a potem znowu cichnie. Chodzi o polemikę nad kształtem egzaminu maturalnego, który od momentu, kiedy reforma oświaty weszła w życie, budzi wiele kontrowersji. Za każdym razem ministerstwo edukacji zapowiada poważną debatę o nowej maturze i od lat nic z tego nie wynika.
Matematyka na plus
Jedyna sensowna zmiana, jaka została wdrożona w ciągu ostatnich kilku lat, polega na wprowadzeniu od zeszłego roku obowiązkowego egzaminu z matematyki. Wcześniej wielu uczniów już na początku szkoły średniej decydowało, że nie będzie uczyć się matematyki, i skupiało się na innych przedmiotach egzaminacyjnych. Później spora część z nich żałowała, że zamknęła sobie w ten sposób drogę do studiów na kierunkach ścisłych i technicznych. A nawet ci, którzy faktycznie byli od początku zorientowani na kierunki humanistyczne, pozbawiali się być może jedynej w życiu porządnej lekcji logicznego myślenia. Teraz to się zmieniło. Niestety maturzyści dostają w pakiecie także lekcję kombinowania, jaką ciągle pozostaje egzamin z języka polskiego, zarówno w części pisemnej, jak i ustnej. Na nic listy intelektualistów do minister Katarzyny Hall – podstawą oceny egzaminu pisemnego nadal jest klucz czy raczej wytrych maturalny. Trzy lata temu redakcja „Dziennika” przeprowadziła eksperyment, w którym pisarz Antoni Libera ledwo zdał taki egzamin, a profesor filozofii Marcin Król zwyczajnie go oblał. Powód? Zbyt twórcze podejście do tematu. Nic więc dziwnego, że uczniowie, zamiast proponować własne, oryginalne ujęcie problemu, wolą zgadywać, czego oczekuje od nich egzaminator.
Lektury niepotrzebne
To prawda, że maturzyści nie muszą używać preferowanych przez autorów klucza sformułowań, by uzyskać punkty. Klucz narzuca jednak kierunek interpretacji, podsuwając zestaw zagadnień, które powinny zostać poruszone w wypracowaniu. Im węższe będą horyzonty sprawdzającego, tym bardziej kurczowo będzie się on tego zestawu trzymał. A przecież pisanie pracy humanistycznej to nie to samo, co wypełnianie blankietu na poczcie. Wypracowania mają w końcu dotyczyć głównie tekstów literackich, wieloznacznych ze swej natury. Może się zdarzyć, że dwie zupełnie odmienne interpretacje tego samego utworu będą równie wybitne. Jeszcze gorzej ma się rzecz z egzaminami ustnymi, podczas których uczniowie prezentują wybrany wcześniej temat. To, co w zamyśle miało być zapewne ukłonem w stronę osobistych zainteresowań i zachętą do samodzielnej pracy, stało się grą pozorów. Wystarczy wejść w dowolną wyszukiwarkę internetową, by przekonać się, że handel prezentacjami kwitnie w najlepsze. W efekcie nauczyciele wysłuchują na maturze wyklepanych bezmyślnie formułek. Taki egzamin w gruncie rzeczy nie sprawdza niczego, może poza pamięcią. Do uzyskania pozytywnej oceny nie jest potrzebna znajomość żadnej pozycji z kanonu lektur, bo uczeń może wybrać temat dotyczący np. języka subkultur, reklam czy współczesnych piosenek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski