O jednaniu podzielonych i statystykach, które nie powinny przerażać, mówi nowy nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Antonio Guido Filipazzi.
Ks. Adam Pawlaszczyk: Po Indonezji i Afryce nie za zimno nowemu nuncjuszowi w Polsce?
Abp Antonio Guido Filipazzi: Z pewnością to wielka zmiana temperatury, ale jak mówili Rzymianie: Variatio delectat („urozmaicenie sprawia przyjemność”). Może trzeba było zostawić gorący klimat, który jest też niełatwy do zniesienia.
Był Ksiądz Arcybiskup nuncjuszem w Nigerii, gdzie trzeba było rozwiązać konflikt w diecezji Ahiara, ponieważ duchowieństwo i świeccy nie zaakceptowali nowego biskupa, pochodzącego z innego plemienia. Udało się ich przekonać?
Kiedy przyjechałem do Nigerii, ten spór już trwał. Był bardzo poważny, ale myślę, że na szczęście mało jest takich przypadków, gdy diecezja nie chce zaakceptować biskupa mianowanego przez papieża. Tamto środowisko jest szczególne, bardzo zamknięte na inne plemiona; a jednocześnie panowały tam podziały wewnętrzne. Zjednoczyli się trochę, występując przeciwko nowo mianowanemu biskupowi. Podjąłem wiele starań, by zażegnać ten spór. Z pewnością pojawiły się też błędy w zarządzaniu. Ten fakt bardzo mocno wpłynął na życie Kościoła w kraju, bo zachodziła obawa, że sytuacja może się powtórzyć w innych miejscach. Występuje tam tendencja, którą Nigeryjczycy po angielsku określają son of the soil –„syn tej ziemi”. Jest to ideologia stosunkowo nowa, ale pojawia się zarówno w życiu diecezji, jak i w środowiskach osób konsekrowanych. Dlatego trzeba będzie wykonać wielką pracę, żeby zmienić tę mentalność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.