Na razie nie wiadomo, ilu w Polsce jest neopogan. Szacunkowo mówi się, że może ich być od 2 do 10 tys. Niektórzy wracają do wiary w Świętowita, a inni na przykład chcą naśladować czarodzieja Merlina.
Badacze mają nadzieję dowiedzieć się więcej o ich liczbie dzięki Narodowemu Spisowi Powszechnemu, który rozpoczął się 1 kwietnia – o neopoganach w Polsce pisze na łamach „Polityki” Agnieszka Krzemińska.
Jak czytamy „rodzimowiercy słowiańscy” odrzucają chrześcijaństwo, uznając je za napływowe w stosunku do rodzimych wierzeń i całkowicie wracają do religii przodków. – To tradycja i rytuały powstałe na naszych ziemiach, przez co są dla nas bardziej naturalne i bardziej do nas przemawiają – tłumaczy Ratomir Wilkowski, żerca i teolog Rodzimego Kościoła Polskiego. – Wychodzimy też z założenia, że człowiek jest częścią natury, to dlatego przyroda i patriotyzm są dwoma fundamentami rodzimowierstwa, choć nie każdy z nas jest zaraz zagorzałym ekologiem, a patriotyzm nie zawsze jest niestety właściwie rozumiany – dodaje.
W czasach, gdy coraz częściej naginamy religie do własnych potrzeb (tzw. prywatyzacja religii), neopogaństwo trafia do puli religijnych ofert, jakie pojawiają się w zglobalizowanym świecie. Nie ma wątpliwości, że spełnia ono wszelkie założenia religii, dając swoim wyznawcom poczucie wspólnoty, w której można przeżyć mistyczne uczestnictwo, proponując perspektywę samodoskonalenia, transcendencji, a także uzdrowienia. Również neopogaństwo dotyczy delikatnej sfery życia człowieka: potrzeby duchowości i poszukiwania sacrum” – pisze Krzemińska.