Jedno na dziesięcioro dzieci rodzi się przed czasem. To oznacza niejednokrotnie walkę o życie i zdrowie dziecka. 17 listopada obchodzimy Światowy Dzień Wcześniaka.
Swoimi opowieściami podzielili się z nami rodzice, których dzieci przyszły na świat zbyt szybko.
Alina Mazur, mama Szymona (13 lat, urodzony w 29. tygodniu ciąży, ważył 1430 g).
Dziś mój ukochany siódmoklasista walczy w konkursach i olimpiadach przedmiotowych, kilka razy doszedł do ogólnopolskiego finału. A kiedy się urodził, walczył o życie… Ciąża była zagrożona, spędziłam osiem dni na porodówce, lekarze robili wszystko, żeby opóźnić poród. Po urodzeniu widziałam Szymka dosłownie trzy sekundy, potem zabrali go do innego szpitala, mogłam go odwiedzić dopiero po czterech dniach – był w stanie krytycznym. Na OIOM spędził miesiąc, kilka razy mówiono nam, że umiera – miał posocznicę, wadę serca, problem z opłucną. Każdego ranka budziłam się, nie wiedząc, czy mój syn jeszcze żyje. Byliśmy jak dzieci we mgle, nie mieliśmy żadnego wsparcia psychologicznego, byliśmy w tym zupełnie sami. Lekarze bali się dać nam nadzieję, ja też starałam się do niego nie przywiązywać – to była moja obrona, tak bardzo bałam się, że go stracę… Bardzo potrzebowałam, żeby ktoś powiedział mi, że to nie jest moja wina. Mateusz, starszy syn, też urodził się przed czasem. Obwiniałam się, że to przeze mnie. Głęboko w sercu wiedziałam, że to nie jest prawda, ale chciałam, żeby ktoś mnie w tym utwierdził. Kiedy Szymek wrócił do domu, ze stresu nie mogłam w nocy spać. W telewizji leciał wtedy amerykański serial o oddziale noworodkowym, tam też było dużo wcześniaków – oglądając go, poczułam, że nie jestem sama. Dzisiaj lekarze, widząc Szymka, to jak funkcjonuje, rozwija się i osiąga sukcesy, mówią o cudzie. Po ludzku nie miał prawa przeżyć. A ja do dziś nie jestem w stanie przeczytać wypisu ze szpitala, tej całej listy wad i komplikacji. Gdybym mogła powiedzieć coś tamtej mamie sprzed 13 lat, podpowiedziałabym jej, żeby myślała tylko o sobie i dziecku, nie przejmowała się tym, co mówią inni. I żeby znalazła kogoś, z kim będzie mogła porozmawiać, napić się herbaty i po prostu być, kto wysłucha, nie będzie uciekał przed jej emocjami. I żeby słuchać lekarzy – oni naprawdę wiedzą, co mówią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf