W wywiadzie, jaki przeprowadziłem z wybitną profesor genetyki, zapytałem, co dla niej, co dla genetyki oznacza „naturalne”. Odpowiedź była co najmniej zaskakująca.
Bo czy naturalne jest to, co powstało w wyniku naturalnych biologicznych procesów? A jeśli te procesy my, ludzie, zmodyfikujemy albo wspomożemy? Czasami przyspieszymy, a czasami spowolnimy… Czy dalej możemy mówić o naturze? Taką modyfikacją jest np. sianie czy sadzenie. Przecież jest to proces mocno wspomagany.
A czy naturalne jest krzyżowanie gatunków, by wzmocnić jedne cechy, a osłabić inne? Ten proces dotyczy zarówno zwierząt, jak i roślin. Ludzie robili to tysiące lat przed powstaniem genetyki, przed odkryciem komórki czy kodu genetycznego. W zasadzie nic z tego, co jemy, co hodujemy czy uprawiamy, nie powstało w procesach, które nie były wspomagane przez człowieka. Powiedziałbym więcej, większości owoców czy jarzyn, które kupujemy, w ogóle byśmy nie poznali, gdyby na sklepowych półkach pojawiły się ich „oryginalne” wersje. A co powiedzieć o modyfikacjach genetycznych, które polegają na „wyciąganiu” z jednych organizmów fragmentów DNA i „wkładaniu” ich w inne? Te wyciągnięte fragmenty zawierają przepis na poszukiwaną i pożądaną cechę. Podam przykład. W naturze insulinę, hormon niezbędny nam do funkcjonowania, produkuje trzustka. Ale u chorych na cukrzycę ta produkcja jest zaburzona. Aby nie odczuwać tragicznych konsekwencji braku albo niedoboru insuliny, cukrzykom podaje się ją „z zewnątrz”. Taka insulina jest produkowana przez zmodyfikowane genetycznie drożdże. Ta modyfikacja polegała na dodaniu drożdżom tego fragmentu DNA, w którym zapisany jest przepis na produkcję insuliny. Czy to naturalne? A czy naturalne jest tworzenie całych fragmentów syntetycznego DNA? Nie składanki zbudowanej z fragmentów, które powstały w komórkach innych organizmów, tylko fragmentów, a nawet całych chromosomów całkowicie sztucznych. Oczywiście wybudowanych z takich samych (choć nie tych samych) cząsteczek chemicznych, które tworzą DNA występujące w naturze.
Co jest, a co nie jest naturalne? Pewna profesor genetyki powiedziała mi kiedyś, że w zasadzie na to pytanie nie ma odpowiedzi, bo nie można zdefiniować czegoś takiego jak „naturalność”. – Mam sporą wadę wzroku. Noszę okulary, które z całą pewnością nie są czymś naturalnym. W naturze umarłabym z głodu, bo nawet nie widziałabym czerwonego jabłka wiszącego nad moją głową – powiedziała pani profesor.
Żyjemy w świecie, którego żaden element nie jest naturalny w słownikowym tego słowa znaczeniu. I… bardzo się z tego cieszę.
Tomasz Rożek