Nadal nie przyniosły rezultatu poszukiwania 34-letniego ratownika górniczego, zaginionego w kopalni "Krupiński" podczas akcji ratowniczej po czwartkowym zapaleniu metanu.- poinformował PAP w środę rano dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego.
W wyrobisku 820 m pod ziemią, gdzie może znajdować się poszukiwany, prowadzone są prace służące opanowaniu podziemnego pożaru - do wyrobiska wtłaczany jest azot, by wyprzeć z niego tlen oraz zmniejszyć zagrożenie wybuchem i poprawić panujące pod ziemią warunki. Stopniowo daje to efekty w postaci zmniejszania się temperatury, zadymienia i wskaźników stężeń tlenu oraz tlenków.
Jak dotąd, wykluczono już m.in., by zaginiony ratownik mógł znajdować się w wyrobiskach sąsiadujących z chodnikiem, gdzie doszło do pożaru. Ratownicy przeszukali je wszystkie, część wraz z psem szkolonym do poszukiwania ludzi. Zwierzę nie mogło dotąd wejść do feralnego chodnika ze względu na panujące tam warunki.
W akcji na każdej zmianie bierze udział kilkudziesięciu ratowników, penetrujących wyrobiska i prowadzących działania przeciwpożarowe. Poszukiwania ratownika mają być kontynuowane do skutku. Kluczową sprawą, aby spenetrować wyrobisko, gdzie może znajdować się poszukiwany, jest ograniczenie panującego tam pożaru.
W wyniku czwartkowego zapalenia metanu i późniejszej akcji zginęły dwie osoby - 27-letni górnik oraz 36-letni ratownik, który był w zastępie idącym na pomoc uwięzionym w chodniku pracownikom. Inny 34-letni ratownik zaginął. 11 osób trafiło do szpitali. 9 najciężej rannych jest w siemianowickiej oparzeniówce. Według lekarzy, ich leczenie przebiega poprawnie. (PAP)