Nie prosiła Boga o cud. Podczas choroby intensywnie się modliła. Przyzywała wstawiennictwa ojca Pio. Kapucyn zainterweniował. A Kościół wyniósł go na ołtarze.
Był rok 1995. Uroczystość Wszystkich Świętych. Consiglia de Martino wybierała się właśnie na Mszę św. Wyszła z domu. Wcześniej zdążyła zaprowadzić na zajęcia z tańca swoją córkę. Do kościoła jednak nie dotarła. Poczuła się gorzej i nie chciała ryzykować. Zamiast na Mszę, poszła do swej siostry. Delikatny ból w okolicach klatki piersiowej czuła już poprzedniego dnia. Myślała jednak, że to nic groźnego, zmęczenie albo stres.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.