Niedawno jeden z moich znajomych śląskich księży, niekryjący sceptycyzmu wobec tej beatyfikacji, zapytał, czy sądzę, że ktoś będzie się modlił za wstawiennictwem błogosławionego ks. Machy. Niepotrzebne były jego wątpliwości, gdyż znam wielu takich, którzy to robili przed beatyfikacją.
Historię Hanika poznałem w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy na ekrany wszedł głośny film Kazimierza Kutza „Na straży swej stać będę”. Jego scenariusz powstał na kanwie autentycznych wydarzeń, jakie rozegrały się na Górnym Śląsku podczas okupacji. Jednym z bohaterów filmu jest ks. Henryk Wyględa, młody wikary działający w konspiracji. Podczas rozmów o filmie Kutz nie ukrywał, że przy tworzeniu tego bohatera inspirował się historią ks. Jana Machy. Przedstawił tę postać pięknie, ale nieprawdziwie. Dopiero dokumentalny film Dagmary Drzazgi „Bez jednego drzewa las lasem zostanie” dopełniał ten obraz relacją o faktach i przejmującym świadectwem członków rodziny kapłana męczennika. Ksiądz Jan był niewątpliwie bohaterskim kapłanem, ale czy był święty? Podobnie jak w przypadku innych męczenników z czasów totalitaryzmu jego świadectwo mogło być interpretowane jako przejaw działalności politycznej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.