Tylko w ciągu ostatnich 10 lat we Włoszech odnotowano 100 samobójstw wśród nauczycieli i profesorów - wynika z analiz Vittoria Lodolo D’Oria, lekarza specjalizującego się w badaniach nad stresem związanym z pracą.
Także we Włoszech istnieje stereotyp, że praca nauczyciela jest łatwa i przyjemna – „cztery godziny pracy dziennie i trzy miesiące wakacji”. Tymczasem to grupa szczególnie narażona na ryzyko wypalenia zawodowego i „zużycia psychofizycznego” – zaznacza Paolo Ferrario w „Avvenire”, największym włoskim dzienniku katolickim.
Wielu nauczycieli i profesorów nie jest w stanie wytrzymać presji, posuwając się do najgorszego – w ciągu ostatnich 10 lat praktycznie co miesiąc dochodziło do samobójstwa w tej grupie zawodowej, wyłączając lipiec i sierpień.
Badania nad tą grupą, która we Włoszech obejmuje prawie milion osób, prowadzi od lat lekarz Vittorio Lodolo D’Oria, a wyniki jego pracy opublikował dziennik internetowy „LabParlamento”, zawierający analizy i scenariusze polityczne.
Paolo Ferrario pisze, że choć we Włoszech – w przeciwieństwie np. do Francji czy Wielkiej Brytanii – nie prowadzi się podobnych statystyk, naukowcowi udało się policzyć przypadki samobójstw na podstawie artykułów i doniesień z mediów krajowych i lokalnych. Z nich właśnie wyłonił się niepokojący obraz dotyczący nauczycieli, i to niezależnie od poziomu i gatunku szkoły.
„Odpowiedzialność za tę sytuację ponosi profesja, a nie system szkolnictwa czy poziom, na którym naucza dana osoba” – zaznaczył V.L. D’Oria. Spośród 100 odnotowanych przypadków samobójstw 58 dotyczy kobiet, a 42 mężczyzn. Naukowiec konstatuje także, że gdyby grono nauczycielskie we Włoszech nie składało się w 83 proc. z kobiet, ten odsetek byłby jeszcze większy, bo – biorąc pod uwagę międzynarodową literaturę naukową – to właśnie mężczyźni podejmują cztery razy częściej próby samobójcze, zwłaszcza w wieku ponad 64 lata, czyli w wieku emerytalnym we Włoszech. U kobiet natomiast tendencja jest odwrotna – w tej chwili wiek, w którym dochodzi u nich „do ekstremum”, mieści się w przedziale 45–64 lat, czyli w pełni „wieku produkcyjnego”. Łączy się w dodatku z okresem okołomenopauzalnym, który pięciokrotnie zwiększa ryzyko depresji. To właśnie ta ostatnia jest najczęstszą przyczyną „przydatności” lub nie do wykonywania zawodu.
Naukowiec zarzucił rządzącym, że wydłużyli wiek emerytalny „kompletnie w ciemno”, bez rozpatrywania kategorii zawodowych, chorób związanych z profesją itp. I że do dziś nie ma danych na temat wypalenia zawodowego nauczycieli, o które wnioskowano już w 2011 roku.
baja /Avvenire