- Dziś wiem, że gdyby nie Boża pomoc, musiałbym odejść z tego świata. Bóg chciał, abym został. Wiem też, że moje życie wymodlili moi parafianie z Białołęki i moi przyjaciele - podkreśla ks. Sebastian Kluwak, który dziś w południe odprawi dziękczynną Mszę św. w parafii w Białołęce.
Do 28 czerwca ks. Sebastian Kluwak prowadził bardzo zdrowy tryb życia. - Nagle dostałem wylewu krwi do mózgu i otworzył mi się tętniak, jaki miałem na mózgu. Byłem akurat w Szkocji i moi przyjaciele, których odwiedzałem zawieźli mnie do szpitala, gdzie uratowano mi życie - wyjaśnia ks. Kluwak. - Stamtąd wróciłem do Polski, gdzie w różnych szpitalach powracałem do zdrowia przez kolejny czas - dodaje.
Kapłan dziękuje za opiekę lekarzom, ale i za pomoc z nieba. - Dziś wiem, że gdyby nie Boża pomoc, musiałbym odejść z tego świata. Bóg chciał, abym został. Wiem też, że moje życie wymodlili moi parafianie z Białołęki i moi przyjaciele, którzy wołali do Boga o życie dla mnie. Zawsze będę im wdzięczny - podkreśla. - Wiem, że Bóg dał mi zostać jeszcze na ziemi, abym jeszcze bardziej kochał Jego i ludzi wokół mnie. Abym jeszcze bardziej angażował się w moją parafię - dodaje.
Wielomiesięczna nieobecność w Białołęce pogłębiła tęsknotę za parafią i za ludźmi. - Ksiądz biskup pozwolił mi wrócić do parafii, co uznaję za największe moje szczęście w tym nieszczęściu - zauważa.
- Bardzo dziękuję każdemu, kto prosił Boga o życie dla mnie. Wracam do Białołęki i jestem szczęśliwy. Podczas dzisiejszej Eucharystii chcę podziękować każdemu za pomoc, a zwłaszcza za modlitwę. Od teraz staram się bardziej zwracać uwagę na ludzi chorych i cierpiących. Chcę wrócić do sportu i zdrowego trybu życia. I będę już zawsze dziękował Bogu za przywrócenie mnie do życia i do pracy duszpasterskiej za którą bardzo tęsknię - dodaje.