Francja i Włochy złożyły w Brukseli wniosek o zawieszenie układu z Schengen, a więc o ograniczenie wolnego przepływu obywateli Unii Europejskiej. To perspektywa realna. Dowodzi słabości organizmu zwanego Unią.
Unia nie zdaje egzaminu. Jedyne, co nas łączy, to wspólna waluta, a nie wartości, solidarność. Może więc czas, by z niej wystąpić – groził niedawno włoski minister obrony Ignazio La Russa. Wtórował mu premier Silvio Berlusconi, po tym jak Bruksela odmówiła Włochom pomocy w kwestii imigrantów forsujących wybrzeża Lampedusy. Kiedy ich liczba dwukrotnie przekroczyła liczbę mieszkańców wyspy, Berlusconi ogłosił kryzys humanitarny. Ale i to nie wzruszyło UE. Premier przestrzegał, że uciekinierzy z Afryki to nie tylko problem Włoch, ale sprawa Europy, bo większość z nich deklaruje chęć dotarcia w głąb kontynentu. Bruksela nie wystraszyła się nawet wtedy, kiedy rząd włoski zagroził wydawaniem pozwoleń na wyjazd imigrantów z jego kraju.
Ale kiedy to zrobił, a kilka tysięcy Tunezyjczyków ruszyło pociągami z Włoch do Francji, pięścią w stół uderzył francuski prezydent Nicolas Sarkozy. Francja, która z reguły z imigrantami obchodzi się zdecydowanie bardziej radykalnie niż chrześcijańskie Włochy, zaczęła przymusowo wydalać nielegalnych przybyszy ze swojego terytorium. Blisko tysiąc osób wychwycono w samym Paryżu, kilkaset w Marsylii. Władze francuskie zablokowały wjazd wszystkich połączeń kolejowych z Włoch na trasach wzdłuż południowych wybrzeży kraju. Ale sytuacja taka na dłuższą metę jest nie do utrzymania. „Zarządzanie Schengen jest wadliwe – oświadczył wreszcie francuski prezydent. – Trzeba więc przemyśleć jego reorganizację”. Sarkozy zaprosił Berlusconiego do wspólnego stołu negocjacji. Przywódcy, w asyście ministrów spraw wewnętrznych i zagranicznych oraz obrony, spotkali się 26 kwietnia w siedzibie włoskiego rządu w Rzymie, w Palazzo Madama.
Jak origami
Zaczęło się od wysokiego spięcia. Sarkozy jak buldożer rzucił się na Włochów z pretensjami o nagonkę medialną oraz oskarżenia pod adresem Francji o „egoizm i zatwardziałość w obchodzeniu się z imigrantami”. W ramach przeprosin domagał się wsparcia w kwestii zniesienia Schengen. Sukces, jak zawsze zresztą, osiągnął. Choć Włochy poparły wniosek, jak uspokajał w rozmowie z dziennikiem „Avvenire”, włoski szef resortu spraw zagranicznych, Franco Frattini, „nie chodzi o całkowite zniesienie traktatu, ale o czasowe zawieszenie jego przepisów”. Francja i Włochy podpisały w tej sprawie wspólny apel do Komisji Europejskiej. Jej przewodniczący José Manuel Barroso jak na razie powściągliwie poinformował, że „tekst ten przestudiuje niezwykle uważnie”. Czy faktycznie może dojść do zawieszenia Schengen? Jeśli tak, czy nie oznacza to, że każdy europejski układ jest niczym origami? – w zależności od tego, kto i ile razy poskłada kartkę papieru, otrzyma inny kształt. A jeśli mu się nie spodoba, szybko go zmienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek