Czy Biblia rzuca jakieś światło na wojnę w Izraelu? Czy religia podpowiada nam, do kogo należy ta ziemia i dla kogo są obietnice związane z Jerozolimą? Wreszcie, czy mamy prawo być po którejś ze stron konfliktu? – z tymi pytaniami mierzy teolog się ks. dr Grzegorz Strzelczyk.
– Boję się przenoszenia geopolityki na teologię, albo teologii na geopolitykę – mówi ks. Strzelczyk. – Myślenie o państwie Izrael jako o bezpośredniej kontynuacji biblijnego narodu wybranego jest problematyczne. Jeżeli zaczynamy przyjmować geopolitykę biblijną, próbować nakładać teologiczne nakładki, to uświęcamy rozgrywki polityczne, a to w prostej linii prowadzi do tego, co dzieje się w Izraelu – tam ścierają się dwie grupy ludzi, które mają „steologizowaną” geopolitykę.
Szukając genezy konfliktu na Bliskim Wschodzie, nie sposób nie dojść do stwierdzenia, że to, co dzieje się w Palestynie, dzieje się ze względu na grzech człowieka.. – Grzech wiedzie do dramatycznych skutków i mamy to wyświetlone w tej chwili. Powinno nas to prowadzić do nawrócenia. Potrzebny jest rachunek sumienia. Na ile ja buduję pokój wokół siebie? Bo moje Jeruzalem jest w Katowicach.
Posłuchaj również: Co Biblia mówi o Jerozolimie [rozmowa z s. Joanną Nowińską]
Jak na sytuację w Ziemi Świętej ma patrzeć chrześcijanin – czy kwestia wyznania i przynależności narodowej zmienia optykę? – Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, tak samo ukochanymi – odpowiada teolog. – Największe wyzwanie stoi przed chrześcijanami żyjącymi w Ziemi Świętej. Oni tam w środku koszmarnego konfliktu głoszą Jezusa, który jest dla każdego – dla Żyda, i dla Araba, i dla Palestyńczyka, i Izraelczyka – to jest wyzwanie! Bardzo potrzebna jest modlitwa, by wspierać chrześcijan w Ziemi Świętej, by to ich świadectwo było głośnie i by mieli do niego dużo siły.
Dominika Szczawińska