Choć wyniki exit poll mogą jeszcze ulec zmianie, już w oparciu o nie można wyciągnąć pierwsze powyborcze wnioski.
W niedzielny wieczór, punktualnie o godzinie 21:00 poznaliśmy sondażowe wyniki exit poll wyborów parlamentarnych. Zgodnie z nimi pierwsze miejsce zajęło Prawo i Sprawiedliwość, które uzyskało 36,8 proc. głosów, Koalicja Obywatelska - 31,6 proc., Trzecia Droga - 13 proc., Lewica - 8,6 proc, Konfederacja - 6,2, a Bezpartyjni Samorządowcy - 2,4 proc. Frekwencja wyniosła 72,9 proc.
Choć to dopiero wyniki sondażowe i na poznanie pełnych i oficjalnych będziemy musieli poczekać najpewniej do wtorku, to już teraz można wyciągnąć pewne wnioski, niezależne od tego czy poparcie poszczególnych partii zmieni się o kilka punktów procentowych.
Nie jest nam wszystko jedno - rekordowa frekwencja
W kategorii "frekwencja" wygraliśmy wszyscy. W sposób spektakularny pobiliśmy dotychczasowy rekord frekwencyjny. Do 15 października najwyższa frekwencja w wyborach do parlamentu była 4 czerwca 1989 r., gdy do urn poszło 62 proc. uprawnionych. Wczoraj, według wstępnych szacunków przekroczyliśmy barierę 72 proc. Zagłosowało 3 na 4 uprawnionych do oddania głosu. To jest rezultat, który niezależnie od ostatecznych wyników wyborów pokazuje, że nie jest nam wszystko jedno. Niewątpliwie do takiego wyniku przyczyniły się nierozstrzygające dane sondaży przedwyborczych.
Chociaż najliczniej zagłosowała grupa wiekowa 50-59 lat (83,2 proc.), to bardzo wysoką frekwencję odnotowano też w grupach młodszych wyborców. Szczególną rolę mogła tutaj odegrać grupa wiekowa 18-29 lat, w której zagłosowało 68,8 proc. uprawnionych - o 20 punktów procentowych więcej niż cztery lata temu. Właśnie w tej grupie PiS wygrał przed czterema laty, a tym razem otrzymał zaledwie 14,9 proc. głosów i można przypuszczać, że głosy z tej grupy w istotny sposób zaważyły na wynikach całościowych. Na najmłodszych wyborców nie mogła zadziałać prowadzona przez PiS negatywna kampania, której główny ciężar stanowiło straszenie powrotem do władzy Tuska - większość z wyborców w wieku 18-29 lat nie pamięta ze swojego dorosłego życia rządów innych niż te sprawowane przez Prawo i Sprawiedliwość.
Pierwsi, ale czy zwycięzcy? Zgubne skutki kłótni z wszystkimi
Szanse na to, że po podliczeniu głosów PiS straci pierwsze miejsce są niewielkie (choć ze względu na wysoką frekwencję nie jest to całkowicie niemożliwe). Prawo i Sprawiedliwość zajęło w tych wyborach pierwsze miejsce, ale trudno powiedzieć, żeby je wygrało. Z sondażowej arytmetyki wynika, że partii Jarosława Kaczyńskiego przypadnie około 200 mandatów sejmowych i nawet razem z Konfederacją nie ma szans na zbliżenie się do większości. A to oznacza brak praktycznej możliwości stworzenia rządu.
PiS wciąż jest partią z największym w Polsce poparciem - to fakt. Ale styl rządzenia opierający się na antagonizowaniu, wykorzystywaniu mediów publicznych do partyjnej propagandy i konfliktowaniu się z każdym, kto myśli inaczej, doprowadził do sytuacji, w której partia obecnie rządząca nie ma żadnej zdolności koalicyjnej (poza koalicją z partią Zbigniewa Ziobry, która bez symbiozy z PiSem nie miałaby szans na przekroczenie progu wyborczego).
Oczywiście, znacznie trudniej jest realizować swoją wizję, gdy trzeba dogadać się z innymi. Ale brak realnego dialogu z opozycją (np. w sposobie przeprowadzania przez Sejm ustaw) sprawił, że partia Kaczyńskiego nie ma dziś zdolności do budowania koalicji z kimkolwiek. I na tym odcinku przegrywa z Koalicją Obywatelską, która choć jeszcze w czerwcu próbowała zjadać elektorat Trzeciej Drogi i Lewicy, to w końcu zrozumiała, że obecnie nikt w Polsce nie ma szansy na samodzielne sprawowanie władzy i realnie wygra ten, kto znajdzie chętnych do współrządzenia. Ten przykład jest też ważnym wnioskiem dla świętującej dziś Koalicji Obywatelskiej - traktowanie wszystkich (także koalicjantów) - z góry, to strategia, która w dłuższej perspektywie się nie opłaca.
Możliwa jest inna narracja - Trzecia Droga
Niezależnie od finalnych rozstrzygnięć, sukces w tych wyborach odniosła koalicja PSL i Polski 2050. Przez miesiące krytykowani i atakowani przez Koalicję Obywatelską nie poddali się presji startu z jednej listy. Choć jeszcze miesiąc przed wyborami dyskutowano, czy przekroczą 8-procentowy próg wejścia do Sejmu, udało im się na tyle odróżnić programowo od KO, by zbudować kilkunastoprocentowe poparcie, wydzierając wyborców zarówno Platformie, jak i PiSowi czy Konfederacji. Co ciekawe, każdemu z rywali dzięki nieco innym postulatom. Stworzyli wizerunek partii dość konserwatywnej w porównaniu z Lewicą czy KO, znacznie mniej socjalnej gospodarczo niż PiS, a jednocześniej bardziej umiarkowanej światopoglądowo niż również liberalna gospodarczo Konfederacja.
Nisko na skrzydłach - Lewica i Konfederacja a frekwencja w grupach wiekowych
Słabe wyniki, słabsze niż przed czterema laty odnotowały ugrupowania prezentujące najbardziej skrajne poglądy: Lewica i Konfederacja. Ta pierwsza straciła wiele poprzez przejęcie lewicowych postulatów obyczajowych przez Koalicję Obywatelską. Na osłodę będzie z dużym prawdopodobieństwem współtworzyła przyszły rząd.
Konfederacja zostaje za to z niczym i jest to porażka tym większa, że jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że ugrupowanie dowodzone przez Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka stać nawet na zbliżenie się do wyniku w granicach 15 proc. i decydujący głos przy tworzeniu rządu niezależnie od tego, czy wygra strona rządowa czy opozycja. Finalne 6,2 proc. (wynik z exit poll) to spektakularna klęska. Co do niej doprowadziło? Wydaje się, że w niepewnych czasach, gdy za naszą granicą trwa rozpętana przez Rosję wojna, nawet nastawieni na liberalizację gospodarki wyborcy woleli wybrać bardziej umiarkowany, ale wyrazisty w sprawie wsparcia Ukrainy wariant Trzeciej Drogi niż nieklarowny w sprawie toczącej się na Ukrainie wojny wariant konfederacki.
Na korzyść Konfederacji mogła zagrać wysoka frekwencja w najmłodszej grupie wiekowej. Ale nie zagrała. Wśród wyborców w wieku 18-29 lat ugrupowanie Mentzena i Bosaka osiągnęło podobny wynik do Lewicy i Trzeciej Drogi. Dlaczego? Dla naturalnych dla Konfederacji najmłodszych wyborców duże znaczenie mają obecnie również liberalne poglądy na sprawy obyczajowe, a w nich konfederaci stoją dokładnie na przeciwległym biegunie.
Równocześnie błędem konfederatów był brak jakiejkolwiek oferty dla seniorów: w najstarszej grupie wyborców Konfederacja otrzymała zaledwie 1 proc. poparcia.
Nic jeszcze nie jest przesądzone
Czekamy na oficjalne wyniki wyborów. Te, jak pokazuje przykład z niedawnych wyborów na Słowacji, mogą się istotnie różnić od exit poll. Szczególnie przy rekordowo wysokiej frekwencji, która również może wpłynąć na większą granicę błędu sondażu. Jednak niezależnie od tego, jakie będą ostateczne wyniki wyborów, część wniosków polityczni liderzy mogą wyciągać już teraz. Bo pod wieloma względami wybory parlamentarne 2023 były inne niż dotychczasowe.
Wojciech Teister