O założeniach ideowych Muzeum Historii Polski, trudnościach w jego powstaniu oraz interesujących eksponatach mówi minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
Bogumił Łoziński: Muzea prześcigają się w pomysłach, jak sprawić, aby ich przekaz był atrakcyjny dla zwiedzających. Właśnie otwarto Muzeum Historii Polski (MHP). Czy w tej placówce jest coś wyjątkowego, co przyciągnie ludzi?
Prof. Piotr Gliński: Przede wszystkim wyjątkowe jest to, że wreszcie mamy Muzeum Historii Polski. W PRL-u nie było takiej instytucji, bo komuniści o historii opowiadali albo kłamiąc, albo przemilczając polską narrację. Natomiast wielkim paradoksem jest, że III RP nie wybudowała takiego muzeum, a nawet gdy formalnie zostało ono powołane za rządów PiS w 2006 r., to PO tego dzieła nie kontynuowała, przynajmniej nie na tyle, żeby wybudować siedzibę tak ważnego – mogłoby się wydawać – muzeum. W czasie kampanii wyborczej w lipcu 2015 r., gdy już przegrali wybory prezydenckie, z powodów czysto politycznych podjęli co prawda uchwałę o wieloletnim programie rządowym budowy tego muzeum, ale już wtedy była ona mocno wątpliwa, bo dotyczyła projektu muzeum nad Trasą Łazienkowską, a zdecydowano już, że zostanie ono wybudowane na Cytadeli. To pokazuje charakter tej uchwały. Warto zwrócić uwagę, że ten program został zmiażdżony w opublikowanym na początku tego roku raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Obejmując władzę, stanęliśmy przed prawdziwym wyzwaniem, bo chcieliśmy to muzeum jak najszybciej zbudować, a nie mieliśmy alternatywnej lokalizacji, zdecydowaliśmy się więc na teren wojskowy na Cytadeli. Nie chcąc rozpoczynać od nowa długoletnich procedur konkursowych, zdecydowaliśmy, że projektując MHP, połączymy dwa projekty, które wygrały rozstrzygnięte już konkursy – na Muzeum Wojska Polskiego na Cytadeli i na wystawę stałą MHP. Taka łamigłówka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.