Posłowie głosujący dziś nad ustawą o pieczy zastępczej odrzucili zapis, mówiący, że „rodzice biologiczni mają niezbywalne prawo i pierwszeństwo do wychowywania dzieci”.
Na razie trudno powiedzieć, jak daleko idące praktyczne konsekwencje będzie miał odrzucenie fundamentalnego zapisu, zaproponowanego przez PiS. Miał się on znaleźć w preambule ustawy, a więc w tej jej części, która nie zawiera norm prawnych, a jedynie zapisy o charakterze ideowym. Można więc powiedzieć, że w sensie normatywnym nic się nie zmieniło. Jednak sprzeciw Sejmu wobec takiej „oczywistej oczywistości” rodzi obawę, że nasi rządzący bardziej ufają instytucjom niż rodzinie. A to prędzej czy później odbije się negatywnie na sytuacji rodzin. Wystarczy spojrzeć na to, jak państwo radzi np. ze służbą zdrowia.
Niemniej, ustawa o pieczy zastępczej była długo wyczekiwana, a jej podstawowa idea jest bardzo słuszna. Chodzi o doprowadzenie do stopniowego wygaszania domów dziecka i zastąpienia ich bardziej domowymi formami opieki nad dziećmi osieroconymi i porzuconymi. I rzeczywiście, przyjęta przez Sejm ustawa przewiduje, że do instytucjonalnych placówek opiekuńczych trafiać mają tylko dzieci powyżej 10. roku życia, wymagające szczególnej opieki lub mające trudności z przystosowaniem się do życia w rodzinie. Młodsze dzieci będą mogły być umieszczane w tych placówkach tylko w wyjątkowych przypadkach, np. ze względu na stan zdrowia lub gdy przebywać by tam miały z rodzeństwem.
To dobry kierunek. Ale sama ustawa nie zwiększy liczby kandydatów na rodziców zastępczych, a to jest dziś największą barierą w rozwoju tego typu opieki. – Być może ustawa ta stworzy ku temu trochę lepsze warunki – mówi dyrektor ośrodka adopcyjnego w Sosnowcu Anna Wójcik. Dodaje, że niektóre szczegółowe rozwiązania ustawy są korzystne, a inne nie. – W sumie można powiedzieć, że jest to jakiś mały krok naprzód – ocenia.
Istotna jest także kwestia finansowa. Wiadomo, że utrzymanie dziecka w rodzinie zastępczej jest tańsze niż w domu dziecka, nie mówiąc już o tym, że żaden, nawet najlepszy dom dziecka, nie zastąpi rodziny, choćby tylko zastępczej. Ale najpierw trzeba znaleźć pieniądze, które można by zainwestować w tworzenie takich rodzin. Czy minister finansów i samorządy lokalne znajdą je w kilku najbliższych budżetach? To pytanie za milion dolarów.
A na razie ustawa trafić ma do Senatu. Jej wejście w życie spodziewane jest w czerwcu.
Jarosław Dudała