Ośmiu żołnierzy Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie i pracownik kontraktowy, którzy zginęli w środę w strzelaninie na terenie lotniska wojskowego w Kabulu, to Amerykanie - poinformował rzecznik Pentagonu David Lapan. Do strzelaniny doszło po kłótni między pilotem afgańskich sił powietrznych i żołnierzami wojsk międzynarodowych.
"Nagle, w czasie spotkania, ktoś zaczął strzelać" - powiedział rzecznik afgańskich sił powietrznych płk Bahader. "Widzieliśmy wielu afgańskich oficerów i żołnierzy, którzy wybiegali z budynku. Niektórzy rzucali się z okien" - dodał. Według afgańskiego ministerstwa obrony, napastnikiem był 20-letni pilot Mohamed Zahir Azimi.
Talibowie, którzy przyznali się do ataku, twierdzą w oświadczeniu, że dokonał go jeden z ich bojowników, Azizullah, ubrany w mundur wojskowy. Po wejściu do budynku zaczął "strzelać do wielu zagranicznych i afgańskich żołnierzy, znajdujących się w hangarze. Zabił dziewięciu zagranicznych i pięciu afgańskich żołnierzy" - oświadczył rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid. Talibowie - przypomina agencja Reutera - często przyznają się do ataków, które przeprowadzili inni, a także wyolbrzymiają liczbę ofiar.
Wcześniej afgańskie ministerstwo obrony podało w komunikacie, że "o godz. 11 rano (czasu miejscowego - godz 8.30 czasu polskiego) w kwaterze głównej sił powietrznych doszło do kłótni afgańskiego pilota z jego zagranicznymi kolegami", a następnie do "wymiany ognia, w rezultacie której są zabici i ranni". Rzecznik ministerstwa powiedział agencji AP, że w strzelaninie zginął afgański pilot.
Jest to ostatni z serii podobnych incydentów, do których doszło w ośrodkach rządowych i wojskowych w Afganistanie. W lipcu 2010 roku sierżant afgańskiej armii wdał się w kłótnię na strzelnicy, na północy Afganistanu, i śmiertelnie postrzelił dwóch amerykańskich instruktorów, zanim sam został zabity. W tej wymianie ognia zginął również inny afgański żołnierz. Z kolei w lipcu afgański żołnierz zabił na południu kraju trzech Brytyjczyków.