Jan Paweł II był rzecznikiem i piewcą kultury, która pokazuje wielkość człowieka i podnosi do Boga – uważa ks. prof. Andrzej Szostek, uczeń Karola Wojtyły i jego następca na katedrze etyki KUL.
Koncepcja wolności wiąże się z zarysem teorii uczestnictwa...
– Uczestnictwo ma różne wymiary. Wojtyła rozwijał swoją koncepcję w związku z rozważaniami nad ustrojem społecznym. Mówił o postawach indywidualistycznych i antyindywidualistycznych. Należy zwrócić uwagę, że pisał i mówił językiem, jakim dało się w latach 60. XX w. mówić. Wskazywał jak niebezpieczna jest sytuacja, gdy w państwie nie mogą działać partie opozycyjne i jak to szkodzi całemu społeczeństwu. Dla niego wymiar uczestnictwa jest osadzony w wymiarze bliźniego. O tym pisze w „Osobie i czynie” i rozwija w dalszych swoich publikacjach, zwłaszcza w artykule „Osoba, podmiot i wspólnota”. Według Wojtyły osadzenie w wymiarze „bliźni” nie oznacza zdobywania jakichś dóbr na tej ziemi. Choć jest ich na świecie tak wiele, to nigdy nie zaspokoją one naszych apetytów. Jeśli uznam, że najważniejszym dobrem jest dobro konsumpcyjne, to drugi człowiek staje się dla mnie rywalem, przeszkodą w jego zdobyciu. Wojtyła mówi natomiast, że największym skarbem człowieka jest jego bliźni. I wtedy ukazuje się właściwy wymiar uczestnictwa. Wskazuje na personalistyczne aspekty czynu, który odnosi się do innych osób, a kulminacyjnym aktem odniesienia do bliźniego jest dar miłości z siebie samego. To jest największa inwestycja naszej wolności. Nikt nie jest do tego zmuszony, ale poprzez dar z siebie samego człowiek staje się i spełnia jako osoba.
Kolejne ważne tematy filozoficzne Wojtyły to miłość, małżeństwo, rodzina...
– Mówiąc o tych zagadnieniach powinniśmy zestawić ze sobą trzy jego dzieła: „Miłość i odpowiedzialność”, „Osoba i czyn” oraz cykl katechez „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Wojtyłę przede wszystkim fascynował człowiek i jego spełnianie się poprzez miłość, której szczególnym wyrazem jest miłość oblubieńcza. Swoją filozoficzną drogę rozpoczął od rozważań nad miłością międzyosobową, aby później sięgnąć do fundamentów antropologicznych w studium „Osoba i czyn” i dalej, aby w „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” pokazać całą pełnię człowieka w perspektywie teologicznej. Swoje poglądy określał mianem antropologii integralnej.
Wojtyła przede wszystkim podkreśla, że miłość wyklucza użycie i instrumentalne traktowanie człowieka, co jest zgodne z normą personalistyczną. Wyklucza ona sprowadzanie człowieka do roli instrumentu i rozumie go jako osobę, której należna jest miłość. Odnosi się ona nie tylko do relacji małżeńskich, ale wszelkich relacji międzyludzkich: aktu małżeńskiego, relacji przyjacielskich, rodzicielskich, odniesienia mistrza do ucznia. Miłość oblubieńcza najlepiej rozświetla relacje międzyludzkie. Wojtyła pokazuje, że jest ona szczególnie kolorowa, piękna i głęboka, ale też szczególnie wymagająca.
W kontekście rozważań nad miłością rewolucyjne wydają się jego poglądy na temat ludzkiej seksualności.
– Warto zwrócić uwagę, że „Miłość i odpowiedzialność” została przetłumaczona na francuski, włoski, hiszpański jeszcze zanim kard. Wojtyła został papieżem. Już wtedy zauważono w jego poglądach pewien rys rewolucyjności. Utrwaliło się pewne, oficjalnie przez Kościół nie głoszone przekonanie, że głównym celem małżeństwa jest prokreacja i tylko wówczas akt seksualny jest dopuszczalny. Jeśli nie ma tej perspektywy, to należy chwalić małżonków za abstynencję seksualną i propagować tzw. „białe małżeństwa”. Za takim przekonaniem stało trochę manichejskie podejrzenie, że akt seksualny zawsze ma w sobie coś z grzeszności, ponieważ jest w nim jakieś emocjonalne uniesienie i człowiek przestaje być panem siebie. Dla Wojtyły akt małżeński jest przede wszystkim aktem okazywanej sobie wzajemnie miłości. Jest on cenny, ważny, dobry oraz godny moralnej aprobaty. Pokazuje on z jednej strony, że naturalnym owocem miłości oblubieńczej małżonków jest dziecko poczęte w akcie seksualnym, a z drugiej, że nie tylko perspektywa poczęcia dziecka usprawiedliwia akt seksualny. Akt seksualny w małżeństwie jest sam przez się dobry i trzeba dobrze zrozumieć jego naturę. Równocześnie Wojtyła przestrzega przed traktowaniem aktu seksualnego w kontekście użycia, gdyż wtedy zostaje złamany fundament miłości. Podkreśla z całą mocą, że z powodu popędu płciowego miłość oblubieńcza jest szczególnie narażona na pójście w kierunku użycia. To personalistyczne podejście do seksualnego aktu małżeńskiego było wtedy, na początku lat 60., także dla mentalności katolickiej, wielką nowością i dlatego m. in. książkę Wojtyły wydano w kilku językach. Walorem tego studium jest także to, że temat został postawiony w sposób zasadniczy i fundamentalny.