Jeszcze rok temu ostrożnie szacowano, że mamy około 3 bln m sześc. gazu w tzw. pokładach niekonwencjonalnych. Dzisiaj amerykańska Agencja Informacji Energetycznej twierdzi, że mamy go ponad 5 bilionów metrów sześc.
Tak ogromna ilość surowca nie uczyni z nas drugiej Norwegii. Będzie lepiej, bo Norwegia w swoich podmorskich złożach ma tylko 2 bln metrów sześciennych gazu, a my 5,3 bln. Przy dzisiejszym zużyciu błękitnego paliwa starczyłoby go nam na prawie 400 lat.
Różowa przyszłość
Agencja Informacji Energetycznej (EIA) należy do administracji USA. W ostatnich dniach wydała raport dotyczący m.in. zasobów gazu w źródłach niekonwencjonalnych. Chodzi o skały łupkowe, w których gaz jest uwięziony. Technologię jego wydobycia udoskonalono za oceanem dopiero kilkanaście lat temu. Ten krótki czas wystarczył, by gaz łupkowy zrewolucjonizował amerykański rynek gazu, czy energii w ogóle. Cena za błękitne paliwo spadła i ciągle spada, a Stany Zjednoczone stały się – jeżeli chodzi o gaz – praktycznie niezależne energetycznie. Czy tak będzie też w Polsce? Pierwsze wiercenia dają bardzo optymistyczne rezultaty. Jeszcze bardziej optymistycznie wyglądają szacunki poważnej instytucji, jaką jest EIA. Agencja oceniła zasoby gazu łupkowego w 32 krajach świata. Z jej obliczeń wynika, że w Europie najwięcej gazu ma właśnie Polska. Ile dokładnie? Dane naukowe mówią o ponad 22 bilionach metrów sześciennych, z których 5,3 biliona już dzisiaj można wydobywać. Reszta jest gorzej dostępna, a to oznacza, że jego wydobycie jest na razie nieopłacalne. Na razie. Jeszcze kilkanaście lat temu gazu łupkowego w ogóle nie opłacało się wydobywać. Technologie się zmieniają, a to może znaczyć tylko tyle, że przyszłość rysuje się dla nas różowo. Przynajmniej energetyczna przyszłość. Choć eksperci przypominają, że dane amerykańskie nie opierają się na odwiertach i badaniach doświadczalnych, a jedynie na szacunkach, nie kryją też optymizmu. Oficjalnie wypowiadać go jednak nie chcą i proszą, by pojawić się u nich za… kilka lat. To wtedy gotowe będą pełne raporty, które powstaną na podstawie odwiertów próbnych prowadzonych już dzisiaj.
Konstrukcja się zawali
Ministerstwo Środowiska wydało dotychczas prawie 100 koncesji na poszukiwania gazu łupkowego. To koncesje poszukiwawcze. Na wydobycie potrzebne są inne uprawnienia. Wśród tych, którzy mogą gazu w Polsce poszukiwać, są najwięksi światowi gracze: ExxonMobil, Chevron i ConocoPhillips. 11 koncesji poszukiwawczych uzyskało też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Wydobycie gazu łupkowego wymaga technologii, która stała się opłacalna ekonomicznie w USA. W Polsce musimy się uczyć od Amerykanów, bo sami, choć wiemy, jak gaz z łupków wydobywać, nie potrafimy tego robić tanio. A cena to klucz do sukcesu. Tani gaz w dużych ilościach mógłby uniezależnić nas energetycznie od Rosji. Mógłby, gdyby nie skrajnie niekorzystne zapisy kontraktu gazowego, jaki podpisał rząd PO–PSL z rosyjskim Gazpromem. Gdy zaczniemy gaz z łupków wydobywać, gazu z Rosji będziemy potrzebowali coraz mniej. Czy uda się wtedy renegocjować warunki i zmniejszyć import ze Wschodu? Dzisiaj potrzebujemy rocznie około 15 miliardów metrów sześc. surowca. Sami z własnych złóż konwencjonalnych (a nie łupkowych!) wydobywamy około 5 mld. Od Gazpromu, po skandalicznie wysokich cenach, kupujemy kolejne 5 mld, a reszta, czyli brakujące 5 mld metrów sześc., też pochodzi z Rosji, choć kupujemy ją przez pośredników. Gdyby potwierdziły się amerykańskie szacunki, bez problemu moglibyśmy być samowystarczalni. Więcej, moglibyśmy sprzedawać gaz innym. Gaz łupkowy w Europie może wywrócić do góry nogami latami budowaną przez Rosję konstrukcję energetyczno-polityczną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek