Weeesooołyyy naaam dzieeeeń dziiiś naaastaaał – śpiewają parafianie tak smętnie, jakby właśnie byli na pogrzebie. Czy największe święta chrześcijan nie zasługują na godniejszą oprawę muzyczną?
W sztandarowym „Śpiewniku kościelnym” ks. Siedleckiego pod hasłem „Pieśni wielkanocne” znajduje się zaledwie 18 pieśni, podczas gdy kolęd jest aż 76. Z tych 18 większość z nas słyszała zaledwie kilka, a zaśpiewać drugą zwrotkę którejkolwiek z nich potrafią zaledwie nieliczni. Czy to nie dziwne?
Kolędy górą?
– To może być kwestia psychologii – twierdzi ks. Wiesław Hudek, przewodniczący Komisji Muzyki Sakralnej Archidiecezji Katowickiej. – Pokutuje tu ludowe przekonanie o „wyższości” świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Wiadomo, Boże Narodzenie kojarzy się nam z rodziną, bogatą tradycją, sielankową atmosferą. Gdyby jednak wziąć pod uwagę tylko repertuar stricte liturgiczny, chorałowy, okazałoby się, że śpiewy wielkanocne pod względem ilości niemal nie ustępują bożonarodzeniowym. Dopiero po Soborze, kiedy pieśń stała się prawowitym elementem liturgii, szala przechyliła się na korzyść Bożego Narodzenia.
Może to dlatego, że kolędy bardziej akcentują ludzką naturę Jezusa – Jego narodziny w stajni, płacz dziecka, czułość matki. I chociaż dotykają tajemnicy, to w warstwie wydarzeń koncentrują się na tym, co widoczne gołym okiem. Inaczej jest z pieśniami wielkanocnymi. Tutaj wszystko jest tajemnicą, przed którą język się cofa. Samo zmartwychwstanie wymyka się opisowi, bo nikt go nie widział. Pozostają tylko jego oznaki: trzęsąca się ziemia, pusty grób, porzucone chusty. – W pieśniach wielkanocnych jest o wiele więcej teologii niż w większości kolęd – podkreśla ks. Hudek. – Oprócz opisów ewangelicznych znajdują się w nich fragmenty mówiące o zwycięstwie nad śmiercią, piekłem, szatanem. Pojawia się też nadzieja na nasze zmartwychwstanie.
Na przemian z łaciną
Bodaj najpiękniejszy przykład pieśni wielkanocnej to „Chrystus zmartwychwstał jest” – jeden z najstarszych znanych utworów poetyckich w języku polskim. Jego pierwsza zwrotka znana była już w 1365 r. Zamieścił ją w Graduale płockiej katedry Świętosław z Wilkowa. Jej brzmienie różniło się nieco od znanej dziś wersji. Oto ono:
Krystus zmartwychwstał je,
Ludu przykład dał je,
Eż nam z martwych wstaci
Z Bogiem krolowaci. Kyrie [eleison].
Pieśń ta jest tropem, czyli rozszerzeniem istniejącej wcześniej łacińskiej sekwencji wielkanocnej „Victimae paschali laudes” z XII wieku. Polski tekst wykonywano na przemian z łacińskim podczas procesji rezurekcyjnej. Był on opisem wydarzeń znanych nam z kart Ewangelii i zawierał główne prawdy o zmartwychwstaniu Pańskim. Regularny układ pieśni ułatwiał jej zapamiętywanie, dzięki czemu zyskała ona dużą popularność. Co ciekawe, w Krakowie miała ona dodatkowe zwrotki, opiewające patronów miasta: Stanisława, Floriana i Bernardyna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski