Jak głosić miłość Boga w obliczu nieszczęść człowieka? – zastanawiał się kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Raniero Cantalamessa podczas wielkopiątkowej Liturgii Męki Pańskiej w bazylice św. Piotra w Watykanie. Przewodniczył jej papież Benedykt XVI.
Włoski kapucyn zauważył, że poprzez swą Mękę Jezus Chrystus nie dał świadectwa „prawdzie swego życia i swej sprawy”, gdyż wielu umiera za przegraną sprawę, którą uważają za słuszną. Świadectwo prawdzie o Chrystusie dało Jego zmartwychwstanie. Natomiast Jego śmierć na Krzyżu zaświadczyła o Jego miłości, stając się najwyższym jej dowodem.
Krzyż nie jest więc jedynie sądem Boga nad światem. Nie jest Jego „nie” powiedzianym światu, lecz stanowi Jego pełne miłości „tak” dla świata. Jak jednak można mówić o miłości Boga, mając przed oczami tyle ludzkich nieszczęść, takich jak katastrofy, które spadły na Japonię? – pytał o. Cantalamessa. Odpowiedział, że można, gdyż w osobie swego Syna także Bóg „wypił gorzki kielich męki”. Ludzkie cierpienie nie jest więc tylko przegraną i absurdem, skoro Bóg sam postanowił go zakosztować.
– W głębi kielicha musi znajdować się perła – zauważył kaznodzieja Domu Papieskiego, a jej imię brzmi: „zmartwychwstanie”. Gdyby bowiem życie kończyło się śmiercią, byłby to prawdziwy powód do rozpaczy. Jednak tak nie jest i dotyczy to nie tylko chrześcijan, gdyż Syn Boży umarł za wszystkich ludzi.
Jednym ze sposobów udziału w tym misterium paschalnym jest własne cierpienie. Sprawia ono – pisał Jan Paweł II – że człowiek staje się bardziej podatny na zbawcze działanie Boga. Każde cierpienie, a szczególnie cierpienie niewinnych, w tajemniczy sposób, znany tylko Bogu, wprowadza w kontakt z Krzyżem Chrystusa – podkreślił kapucyn.
Zaznaczył, że podobne do Chrystusowego świadectwo dają też męczennicy dawni i współcześni. Przywołał m.in. film „Ludzie Boga”, opowiadający o siedmiu trapistach z klasztoru w Tibhirine w Algierii, zamordowanych w 1996 r. Wspomniał też o pakistańskim polityku Shahbazie Bhattim, katoliku „zabitym za swą wiarę” w ubiegłym miesiącu, który w swoim testamencie napisał: „Chcę żyć dla Chrystusa i chcę dla Niego umrzeć”.
Ludziom niewierzącym możemy ofiarować jedynie naszą pewność, wynikającą z wiary, że istnieje okup za cierpienie. Możemy cierpieć z tymi, którzy cierpią, płakać z tymi, którzy płaczą, tak jak Jezus, który zanim zaczął zwiastować zmartwychwstanie i życie, płakał z siostrami zmarłego Łazarza. Obecnie cierpimy i płaczemy z narodem japońskim, ocalałym z jednej z największych katastrof w historii. – Podziwiamy jego godność oraz przykład porządku i wzajemnej pomocy, jaki dał on światu – wskazał o. Cantalamessa.
Zauważył, że „globalizacja ma przynajmniej jeden pozytywny skutek: ból jednego narodu staje się bólem wszystkich, wzbudza solidarność wszystkich”. Umożliwia to zrozumienie, że „jesteśmy jedną rodziną ludzką, złączoną w dobrym i złym”. Pomaga też przekroczyć bariery rasowe i religijne.
Kaznodzieja Domu Papieskiego wyraził przekonanie, że takie wydarzenia, jak trzęsienia ziemi i huragany, które spadają na winnych i niewinnych, nie są karą Bożą. "Mówienie czegoś odwrotnego oznacza obrażanie Boga i ludzi" - podkreślił włoski zakonnik. Zauważył, że katastrofy naturalne dotykają "zarówno winnych, jak i niewinnych".
Nawiązując do niedawnego trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii, ojciec Cantalamessa zwrócił uwagę: "Globalizacja ma przynajmniej ten pozytywny efekt - ból narodu staje się bólem wszystkich, wywołuje solidarność wszystkich". "Daje nam to okazję do odkrycia, że jesteśmy jedną rodziną ludzką, związaną na dobre i na złe. Pozwala nam przekroczyć bariery rasy, koloru i religii" - oświadczył kaznodzieja Domu Papieskiego. I ocenił: kataklizmy są "ostrzeżeniem, w tym przypadku, by nie łudzić się, że nauka i technika wystarczą nam, by się uratować". "Jeśli nie będziemy umieli narzucić sobie limitów, mogą stać się, właśnie one, widzimy to, najpoważniejszym zagrożeniem ze wszystkich" - dodał włoski kapucyn.
Przypomniał, że w chwili śmierci Jezusa na Krzyżu zatrzęsła się ziemia. Jeszcze większe trzęsienie towarzyszyło Jego zmartwychwstaniu. – Tak jest zawsze. Po każdym „trzęsieniu ziemi” śmierci następuje „trzęsienie ziemi” zmartwychwstania i życia – stwierdził o. Cantalamessa i dodał, że „tylko Bóg może nas zbawić”.
W dalszej części swego kazania ojciec Cantalamessa mówił o milionach biednych, "przygwożdżonych przez ubóstwo i niedorozwój", podczas gdy niektórzy - dodał - "pozwalają sobie na każdy luksus i nie wiedzą, jak wydać ogromne sumy, jakie zarabiają".
O godzinie 21.15 Benedykt XVI będzie przewodniczyć Drodze Krzyżowej w rzymskim Koloseum.
KAI/ PAP/ JK