Ambona nie jest od uprawiania polityki; mówienie wprost: głosujcie na tę czy inną partię, jest czymś niedopuszczalnym - powiedział PAP metropolita łódzki kard. Grzegorz Ryś. Dodał, że w okresie kampanii wyborczej Kościół nie powinien przyczyniać się do tworzenia podziałów, lecz budować jedność.
We wtorek formalnie ruszyła kampania przed wyborami parlamentarnymi - w Dzienniku Ustaw opublikowano postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o zarządzeniu wyborów na 15 października. Kampania potrwa ponad dwa miesiące - 67 dni.
Zapytany przez PAP, jaka jest rola Kościoła katolickiego w okresie kampanii wyborczej, kard. Ryś zaznaczył, że wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy Kościół.
"Jeśli Kościołem - a przy tym się cały czas upieramy - są wszyscy ludzie ochrzczeni, to ludzie świeccy mają prawo uczestniczyć w życiu politycznym i to jest jasne. Wszyscy ludzie świeccy, którzy są ochrzczeni, mają prawo tworzyć świat zgodnie ze swoimi przekonaniami" - wyjaśnił.
Kard. Ryś dodał, że on sam, jako duchowny, ma prawo zgodnie ze swoimi przekonaniami oddać głos w wyborach. "Natomiast nie mam prawa uczestniczyć w tzw. realnej polityce. To oczywiste. To dotyczy wszystkich duchownych" - stwierdził.
Jak zastrzegł metropolita łódzki, "ambona nie jest od uprawiania polityki". "To też jest poza dyskusją" - podkreślił.
Zaznaczył, że Kościół ma prawo wypowiadać się w kwestiach politycznych wyłącznie wtedy, kiedy chodzi o ich aspekt moralny. "Przykładem takiej wypowiedzi było stanowisko arcybiskupa Canterbury (Justina Welby), który otwarcie skrytykował decyzję brytyjskiego rządu wobec migrantów. Uznał, że te działania są niemoralne. To nie jest uprawianie polityki, tylko ocena moralna politycznych działań" - wyjaśnił.
"Abp Canterbury powiedział też, że działania rządu wobec migrantów są nieskuteczne. To pierwsze mówił jako biskup, to drugie - jako członek Izby Lordów" - zastrzegł.
Zobacz też:
Kard. Ryś przypomniał fragment Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium, w której czytamy, że "Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego".
"W takiej sytuacji, kiedy trwa kampania wyborcza, to jest taka autodefinicja Kościoła, którą powinniśmy bardzo pamiętać, że Kościół nie jest od tworzenia podziałów ani do zaostrzania podziałów, które już zaistniały. Kościół jest od budowania jedności. Myśmy się sami w ten sposób zdefiniowali na Soborze Watykańskim II. Czasem myślę, że nam to wychodzi tak sobie" - przyznał.
"Gdyby zatrzymać na ulicy przeciętnego Polaka i zapytać go, czy widzi Kościół jako sakrament jedności, to wyniki takiej sondy mogłyby nie być dla nas optymistyczne" - ocenił.
Jednocześnie kard. Ryś zastrzegł, że "w społeczeństwie spór polityczny jest czymś naturalnym". "Tu nie chodzi o to, że ludzie się nie mogą różnić. Możemy spierać się o rzeczy ważne. Chodzi bardziej o sposób, w jaki się ze sobą spieramy, jaka jest kultura tego sporu, jaki jest jego język. I czy ostatecznie wszystkim chodzi o Polskę. Jeśli tak jest, to istnieje przestrzeń spotkania. Natomiast mówienie wprost: głosujcie na tę czy inną partię, jest czymś niedopuszczalnym" - zastrzegł.
Dodał, że "niedopuszczalne jest również zdradzanie przez duchownych własnych poglądów politycznych". "Ten ksiądz czy biskup później z tymi ludźmi sprawuje Mszę św., spowiada ich. Nie może postawić takiego muru z poglądów politycznych przed kimś, kto potem chce do niego przyjść do spowiedzi. Tu potrzebna jest daleko idąca asceza księży" - stwierdził.
Kard. Ryś odniósł się także do obecności polityków PiS podczas celebracji liturgicznych. Przypomniał, że Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski wydała oświadczenie, w którym biskupi zaapelowali do polityków, by nie wciągali Kościoła w politykę. "Warto się tego trzymać" - powiedział.
"Dla mnie wzorem są pielgrzymki papieskie. Kiedy papież przyjeżdża do jakiegokolwiek kraju, to spotyka się z politykami - nieraz nawet z takimi, z którymi my nie mielibyśmy ochoty się spotkać - i prowadzi z nimi dialog. Nie ucieka od tego. Natomiast na liturgiach papieskich nie zdarza się, żeby przemawiali politycy. Papież może się z nimi przywitać, pożegnać, pozdrowić ich. I tyle" - mówił.
Przypomniał zasady, zgodnie z którymi politycy mogą zabierać głos w przestrzeni kościelnej. "Jeśli już, to na pewno nie podczas liturgii, tylko daleko przed albo po. I na pewno nie w prezbiterium, ale mikrofon powinien być ustawiony gdzieś z boku. I dobrze jest wcześniej porozmawiać z taką osobą, dowiedzieć się, o czym chce mówić" - wyjaśnił.
Zapytany o stosunek do wypowiedzi duchownych, którzy sugerują, że nie należy głosować na partie, które w programie mają zapisaną m.in. liberalizację prawa aborcyjnego, kard. Ryś przyznał, że "katolik nie powinien przykładać ręki do liberalizacji prawa aborcyjnego".
"Nauczanie Kościoła na temat aborcji jest jasne i tu nie ma możliwości jakiejś zmiany doktrynalnej. Ono zostało wypowiedziane jako ostateczne i nieomylne przez papieża Jana Pawła II" - przypomniał.
Jednocześnie zastrzegł, że "za tym idzie wielka odpowiedzialność, jak być z kobietą, która spodziewa się dziecka, zwłaszcza dziecka chorego, jak wspierać rodziny i pomagać także kiedy to dziecko się urodzi". "Ale akurat w tej materii Kościół wiele robi" - zapewnił.
Dlatego - zdaniem kard. Rysia - "jeśli w trakcie kampanii wyborczej duchowni przypominają nauczanie Kościoła w kwestii aborcji, to nie jest mieszanie się w politykę". "Są pewne kryteria, które się przypomina, ale ostatecznie człowiek sam to rozważa w swoim sumieniu, sam podejmuje decyzję i sam oddaje głos" - zaznaczył.
Zobacz też: