Była aktorka ze studia Disneya opowiada, jak po latach stała się pro-life

Leigh-Allyn Baker, znana z "Good Luck Charlie", powiedziała, że jest wiele do zrobienia, aby przeciwdziałać proaborcyjnej propagandzie, która istnieje w mediach i w Hollywood.

Była aktorka ze studia Disneya, najbardziej znana z roli w „Good Luck Charlie”, pojawiła się w podcastie „Students for Life Speak Out with Christine Yeargin”, w którym mówiła o byciu pro-life. Choć przez lata była osobą pro-choice.

Leigh przez długi czas wierzyła propagandzie przekazywanej przez media. Co prawda dodała, że nigdy sama nie zgodziłaby się na aborcję, to jednak zgadzała się z ideą, że mężczyźni w Waszyngtonie nie mają prawa podejmować decyzji odnośnie "naszych ciał".

Potem zaczęła się interesować się coraz bardziej, jak naprawdę wygląda aborcja. 

Dowiedziała się, że dziecko faktycznie odczuwa ból, jak oddala się od igły oraz o brutalności rzeczywistego doświadczenia dla dziecka.

"I faktu, że to dziecko… Więc tak, jestem pro-life" - powiedziała w rozmowie z Christine Yeargin, cytowanej przez portal lifesitenews.com.

Aktorka w dalszej rozmowie powiedziała również, że nie ma negatywnych uczuć w stosunku do osób, które dokonały aborcji. Zamiast tego, wyraziła współczucie dla ludzi, którzy przez to przeszli, w tym dla niektórych jej przyjaciół.

Leigh zwróciła również uwagę, że jest wiele do zrobienia, aby przeciwdziałać propagandzie proaborcyjnej, która istnieje w mediach i w Hollywood. Wyjaśniła, że zwolennicy aborcji wykorzystują "rzadkie" okoliczności, aby usprawiedliwić wszystkie aborcje i oskarżają obrońców życia o brak współczucia dla kobiet w ciąży w trudnych okolicznościach. 

« 1 »

MG/www.lifesitenews.com