W drodze do Lizbony ponad dwie doby koczowali na lotnisku. Mimo to osoby z niepełnosprawnością obecne na ŚDM nie mają wątpliwości: warto tu być!
Kiedy kard. Grzegorz Ryś dotarł na miejsce, gdzie niebawem miała rozpocząć się Eucharystia dla pielgrzymów z Polski, swoje pierwsze kroki skierował do grupy, zgromadzonej pod samą sceną. – Za chwilę porozmawiamy, teraz mam bardzo ważne spotkanie – rzucił, kiedy chciałam go zatrzymać na krótką rozmowę i zaczął serdecznie witać się z kolejnymi pielgrzymami, którzy wyraźnie cieszyli się jego obecnością. A biało-czerwona ekipa była niezwykła: kilkunastu jej członków to osoby ze znacznymi niepełnosprawnościami, poruszające się na wózkach inwalidzkich.
Po przybyciu na miejsce polskiej Mszy świętej kard. Grzegorz Ryś pierwsze kroki skierował do sektora zajmowanego przez osoby z niepełnosprawnością. pic.twitter.com/EwdlkntZjQ
— Gość Niedzielny (@Gosc_Niedzielny) 2 sierpnia 2023
- Jesteśmy wspólnotą Centrum Ochotników Cierpienia, zrzeszamy osoby z całej Polski, a siedzibę mamy w Gdańsku, są też z nami Cisi Pracownicy Krzyża – objaśnił Zdzisław Waszkiewicz, koordynator grupy. Lizbona to dla nich kolejna już podróż na Światowe Dni Młodzieży – wcześniej byli na prawie wszystkich spotkaniach odbywających się w Europie. Dzięki zaangażowaniu opiekunów są samowystarczalni. – Ludzie, kiedy nas widzą, wpadają w popłoch. A my nie mamy wielkich oczekiwań! My się obsłużymy, tylko pozwólcie nam działać! – podkreśla pan Zdzisław. – Warunki są jakie są, ale nie ma co narzekać, bo jesteśmy razem, jesteśmy z młodymi. A jakby pani zobaczyła, jak oni na tych wózkach tańczą! – dodaje. Nie minęło wiele czasu, a mogliśmy przekonać się, że miał rację – „wózkowicze” włączyli się w żywiołowy taniec w czasie modlitwy animowanej przez zespół Huberta Kowalskiego (film w tweecie poniżej).
Polska Lizbona uwielbia Pana! O stronę muzyczną zadbał zespół Jednego serca, jednego Ducha. pic.twitter.com/JFhQnDdvqF
— Gość Niedzielny (@Gosc_Niedzielny) 2 sierpnia 2023
Tym razem droga, którą musiała pokonać grupa, była wyjątkowo trudna. Błędy ze strony linii lotniczych, a potem brak zwykłej, ludzkiej wrażliwości i empatii spowodowały, że zmuszeni byli koczować ponad dwie doby na lotnisku we Frankfurcie – bez bagażów, a przede wszystkim bez niezbędnych wielu osobom leków. Niezwykle trudne doświadczenie nie zabiło jednak ducha w Ochotnikach i ich opiekunach – już na miejscu, w Lizbonie, cieszą się każdą chwilą.
Dla Olgi Wydry to drugie Światowe Dni Młodzieży, była już na tych krakowskich. O lotniskowej przeprawie opowiada spokojnie, choć widać, że wydarzenia ostatnich dni dużo ją kosztowały. – Było ciężko, ale nasi opiekunowie bardzo nam pomagali – dla nich cześć i chwała! – podkreśla młoda kobieta.
Czy wielogodzinna – a nawet wielodniowa! – podróż, konieczność poruszania się w nieprzebrany tłumie, w upale i kurzu, ma sens? A może to zbyt wielki wysiłek dla osób, których fizyczność naznaczona jest ciężkim krzyżem? – Absolutnie warto to wszystko przeżyć! – nie ma wątpliwości pani Olga. – Myślę, że jesteśmy świadectwem dla wszystkich ludzi, niesiemy radość i miłość. Pokazujemy sobą, że mimo wszystkich trudności warto być tutaj, chwalić Pana i być świadectwem miłości, ale i gotowości do poświęcenia – wyjaśnia. Zapytana o intencję, z jaką pielgrzymuje, w pierwszej kolejności wymienia wdzięczność Bogu. Modli się też za Centrum Ochotników Cierpienia i opiekunów, którzy im posługują. Jej marzeniem – jak i całej grupy, z którą przybyła – jest osobiste spotkanie z papieżem Franciszkiem.
Tuż obok Olgi, na sąsiednim wózku inwalidzkim siedzi siostra Ewa Figura, należąca do Cichych Pracowników Krzyża – międzynarodowej wspólnoty sióstr zakonnych, braci i kapłanów, do której mogą należeć także osoby z niepełnosprawnością. Cisi Pracownicy Krzyża czuwają nad ruchem Centrum Ochotników Cierpienia, wspólnotą założoną przez włoskiego kapłana, bł. ks. Luigi Novarese. Jak piszą na swojej stronie, Centrum Ochotników Cierpienia realizuje charyzmatyczną wizję księdza prałata Luigi Novarese, według której cierpienie złożone w ofierze przez człowieka chorego jest uczestnictwem w paschalnym misterium Chrystusa i czyni go apostołem, to znaczy przykładem i proroczym znakiem pomagającym odkryć wartość wszelkich form cierpienia obecnych w ludzkim życiu.
– Członkowie ofiarują swoje cierpienie za kapłanów, za Kościół, o co prosiła Matka Boża w Lourdes i Fatimie – tłumaczy s. Ewa. – Mam wiele intencji, w których ofiaruję te wszystkie cierpienia i niewygody. Staramy się świadczyć z radością o tym, że Pan Bóg działa we wszystkich – czy w chorych, czy zdrowych. Wszyscy jesteśmy świadkami Dobrej Nowiny i wszyscy możemy nieść to przesłanie Ewangelii – zapewnia z mocą.
Agnieszka Huf