Głos ludzki odzyska „swoje prawo” tylko wtedy, gdy zachowamy miarę Chrystusową.
Fragment wiersza „Ryba” autorstwa Czesława Miłosza: „Pośród wrzasków, ekstatycznych bełkotów, pisku trąbek, bicia w rondle i bębny/ Najwyższym protestem było zachowanie miary./ Ale zwyczajny głos ludzki tracił swoje prawo/ I był jak otwarcie się pyszczka ryby za ścianą akwarium” doskonale opisuje stan debaty publicznej ostatnich lat. Jeśli rodzi się we mnie jakiś bunt wobec rzeczywistości, to jest on właśnie buntem przeciwko wrzaskom, bełkotom i piskom. Jeszcze na początku lat 90. słuchaliśmy roztropnych lub niezbyt mądrych opinii dziennikarzy i publicystów, dziś, dzięki portalom społecznościowym, każdy może podzielić się ze światem swoją nawet najbardziej niedorzeczną opinią, nie ponosząc za to żadnych społecznych konsekwencji. Dlatego niektórym wydaje się, że aby przebić się przez ten raban, trzeba krzyczeć jeszcze głośniej lub formułować myśli jeszcze dziwaczniej. A zwyczajny człowiek w pewnym momencie ma dość i chce uciec albo przynajmniej stanąć z boku. Jednak nie każdy może to zrobić. Stanąć z boku wręcz nam nie wypada, jeśli zostaliśmy powołani do przemawiania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Wojciech Surówka