Już za tydzień w Oświęcimiu odbędą się obchody 81. rocznicy śmierci Edyty Stein, czyli św. Teresy Benedykty od Krzyża, patronki Europy. Można będzie spotkać tam cudownie uzdrowioną za wstawiennictwem świętej Amerykankę.
Czy to jest temat na felieton? – ktoś może zapyta. Owszem, odpowiem. Bo mnie Edyta Stein kojarzy się z… rodziną Wojtyłów (kiedyś usłyszałam, że mnie wszystko kojarzy się albo z Wojtyłami, albo z Popiełuszkami; coś chyba w tym jest!). To dzięki pamiętnikom tej świętej mogłam odtworzyć, chociaż po części, pobyt rodziców Jana Pawła II – Emilii i Karola – oraz jego brata Edmunda w Hranicach na Morawach, gdzie zostali zesłani podczas pierwszej wojny światowej. Ojciec papieża bowiem, wówczas wojskowy urzędnik ewidencyjny, został tam skierowany wraz ze swoim batalionem, mającym organizować zaplecze dla wojska, w tym szpital polowy. Dokładnie w tym samym czasie, w 1915 r., przybyła do Hranic Edyta Stein. Znalazła się w gronie wolontariuszy Ochotniczej Służby w Czerwonym Krzyżu. Pracowała jako pielęgniarka w szpitalu wojennym zorganizowanym przez Wojtyłę. Pozostawiła przejmujące zapiski na temat ówczesnej sytuacji, pisała o cierpieniach rannych żołnierzy, zanotowała ostatnie rozmowy z umierającymi, wspominała chorych na tyfus panujący w szpitalu i w mieście. Karol Wojtyła senior w tym samym szpitalu odwiedzał rannych i chorych. Prawdopodobne jest więc, że mogli się tam spotkać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Milena Kindziuk