O swoim najnowszym filmie „Niepokonani” opowiada Peter Weir w rozmowie z Edwardem Kabieszem.
Edward Kabiesz: Po premierze „Pikniku pod Wiszącą Skałą” cytował Pan Hitchcocka, który powiedział kiedyś, że najtrudniej robi się filmy kryminalne czy thrillery, bo ich zakończenie zawsze stanowi rozczarowanie dla widza. Czy dalej bardziej interesuje Pana tajemnica niż jej rozwiązanie?
Peter Weir: – W wielu przypadkach tak, ale zdarzają się sytuacje, w których odpowiedzi są konieczne. Jeżeli myślimy jednak o świecie sztuki, to ważna w niej jest przede wszystkim tajemnica.
W „Ostatniej fali” i „Pikniku…” okazuje się, że dla pewnych spraw nie można znaleźć racjonalnego wyjaśnienia. W swoich kolejnych filmach poszedł Pan w stronę bardziej realistycznego przedstawienia rzeczywistości.
– Przeważnie nie analizuję własnych filmów. Z wyjątkiem sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się obecnie. Czyli sytuacji doktor i pacjent, w której moje filmy poddawane są obróbce. Ale ma pan rację, że moje poszukiwania artystyczne dążyły bardziej do rzeczywistości.
Czy w takim razie można przyjąć, że bardziej interesuje Pana człowiek i jego natura?
– Właśnie tak. Natura ludzka jest niezwykłą tajemnicą, zagadką. To mnie bardziej fascynuje niż rzeczywistość.
Realizuje Pan filmy bardzo różnorodne gatunkowo, ale mające pewien wspólny wyznacznik. To człowiek, który znalazł się w sytuacji dla siebie niespodziewanej, w rzeczywistości dotąd mu nieznanej. Jak dochodzi do wyboru konkretnego tematu czy scenariusza?
– Nie rządzą tym jakieś stałe reguły. Czasem sam chcę siebie zaskoczyć, to znaczy chcę odczuwać podobną świeżość, zarówno intelektualną, jak i emocjonalną, tak jak wtedy, gdy zaczynałem pracę nad swoim pierwszym filmem. Gdybym to stracił, przestałbym kręcić filmy.
Jak Pan ocenia współczesne kino światowe?
– Generalnie coraz mniej interesuję się kinematografią. Technika poszła do przodu, kamera stała się doskonalsza, a zdjęcia bardziej wyrafinowane. Ale doszliśmy do granicy, gdzie powstają obrazy niewarte tysięcy słów, jakie się o nich wypowiada czy pisze. Bardziej interesuje mnie przedmiot czy temat filmu niż narzędzia służące do jego przedstawienia na ekranie. Pozostałem raczej przy inspiracjach, które przyświecały mi w młodości.
Czy zna Pan jakieś współczesne polskie filmy?
– Widziałem „Katyń” Wajdy, a ostatnio w Pradze „Chrzest” Marcina Wrony, młodego obiecującego reżysera.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz