A dorobek materialny? Coraz więcej aktów wandalizmu i profanacji w kościołach. Zamykane kolejne świątynie. Dokąd zmierzasz Francjo?
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą – pisał ks. Jan Twardowski. Parafrazując chciałoby się powiedzieć: Spieszmy się zwiedzać Francję, tak szybko się zmienia. Jeszcze w ubiegłym roku z raportu przedstawionego w tamtejszym senacie wynikało, że spośród 100 tysięcy miejsc kultu religijnego, najczęściej kościołów, może prawie 5 tysięcy pójść do rozbiórki. Kościoły popadają w ruinę. Jedną z wielu przyczyn wskazywanych przez specjalistów jest ich zamykanie w obawie przed atakami wandalizmu, do których dochodzi w tym kraju bardzo często. Zamknięte i niewietrzone kościoły niszczeją, ale społeczność lokalna w trosce o obiekt i chcąc uniknąć aktów wandalizmu i profanacji woli pozostawiać świątynie zamknięte. Czy sposobem na tę sytuację będzie aplikacja, która testowana jest we francuskiej Burgundii, która pozwala na wejście do kościoła po zeskanowaniu kodu QR, który można znaleźć przy wejściu do świątyni? Żeby jednak kościół pozostał bezpieczny, przed wejściem do jego wnętrza będzie trzeba okazać dowód osobisty. Aplikacja ta ma przede wszystkim służyć turystom, którzy będą mogli zwiedzać ciągle jeszcze bogate dziedzictwo chrześcijańskiej kultury we Francji. Aplikacja bowiem nie tylko otworzy podwoje świątyni, ale również przedstawi informacje o kościele. Zainstalowaniem aplikacji zainteresowane są kolejne regiony.
Wśród sposobów na zwiedzanie duchowej spuścizny Francji mnie podoba się ten, który podąża śladami polskimi, których w samym tylko Paryżu znajdziemy wiele. Co oczywiście nie dziwi, biorąc pod uwagę jak wielkie było w tym mieście skupisko polskiej emigracji. Zaczynamy od kościoła Saint-Germain-des-Prés, w którym spoczywa serce byłego króla Polski Jana Kazimierza. W roku 1669 był on opatem opactwa benedyktynów, które dawniej w tym miejscu się znajdowało. Jak mówią przekazy, to tutaj miał również zakończyć dramatycznie swój żywot, bo kiedy dowiedział o upadku Kamieńca Podolskiego, jego serce nie zdołało unieść tej wiadomości. Kolejnym miejscem, gdzie warto skierować swoje kroki jest Bazylika Saint-Denis, która pełni funkcję nekropolii władców Francji. To tam znajdziemy informację o tym, że złożono tu szczątki Marii Leszczyńskiej, żony Ludwika XV i Króla Polski Henryka Walezego. Z kolei na cmentarzu Père-Lachaise znajdziemy nagrobek Fryderyka Chopina, a na cmentarzu Montmartre nagrobek Juliusza Słowackiego, którego szczątki przeniesiono w 1927 roku na Wawel, ale miejsce jego francuskiego pochówku jest oznaczone po dziś. Takich miejsc upamiętniających nazwiska słynnych Polaków jest wiele. Warto na poszukiwanie i odkrywanie tych śladów wybrać się do Francji, póki jeszcze są.
***
A po duchowych doznaniach pora na zaspokojenie pragnień cielesnych i połechtanie podniebienia, a w tym pomogą nam nasze wakacyjne specjalistki. Kuchnia francuska przebogata, bardzo smaczna, zaspokajająca nawet najbardziej wysublimowane podniebienia, lekka i elegancka stała się inspiracją dla wielu kuchni europejskich. Trudno się dziwić jeśli pierwsza francuska książka kucharska pochodzi z XIV wieku, dla porównania w Polsce takowej doszukać możemy się dopiero trzy stulecia później. „Kiedy mówimy »kuchnia francuska« wielu z nas od razu powie: »ślimaki i żabie udka«, i faktycznie tak jest, choć przeciętny Francuz zapytany o to, czy je ślimaki, powie, że tak, ale bardzo rzadko” - tłumaczy Agnieszka Jasińska z Kulinarnych Nawigacji. Na antenie radia eM opowiada o najsłynniejszych francuskich daniach ze ślimaków i regionach Francji, gdzie przygotowanie tych dań jest prawdziwym arcydziełem.
Bagietka, to kolejny symbol Francji, wyróżniony również przez UNESCO. Anna Pawelec z Fundacji Jemy eko opowiada o swoim pobycie we Francji i konkursie, który raz w roku organizowany jest w Paryżu, właśnie na bagietkę. „Już samo nominowanie do wzięcia udziału w tym konkursie jest ogromnym wyróżnieniem, a późniejsze posiadanie zaszczytnego tytułu zwycięzcy to prawdziwa nobilitacja, która wiąże się z tym, że przez kolejny rok owa piekarnia dostarcza bagietki do pałacu Elizejskiego” - mówi Anna Pawelec. Skąd wzięła się bagietka, jak często jest jedzona i czy aby na pewno jest francuska?
Szukaliśmy polskich śladów w duchowych miejscach Francji? To warto poszukać ich również w kulinarnej spuściźnie. Okazuje się, że np. polska tarta zawojowała Saint Tropez. Otóż Aleksander Micka, polski kucharz przyjechał do tej miejscowości w połowie lat 50. ubiegłego wieku i otworzył piekarnię. Polak nie poprzestał jednak na sprzedawaniu pieczywa i bagietek, ale „wypuścił” na rynek ciasto drożdżowe z masą budyniową, robione z przepisu jego babki. Ponoć pewnego dnia do jego piekarni zawitała Brigitte Bardot, która w tej miejscowości kręciła film „I Bóg stworzył kobietę”. Odwiedzając piekarnię każdego dnia i kupując ową tartę dla swojej ekipy, a co najważniejsze zachwycając się nią, rozsławiła ją nie tylko w tej miejscowości, ale z biegiem czasu poznali ją Francuzi w innych częściach kraju. I tak Tarta Tropezjańska o polskich korzeniach stała się znana i uwielbiana w całym kraju. Kinga Bałazy - Kucharz na Wynos, związana z Pracownią Smaku też rozsmakowała się w tarcie, choć nie koniecznie tej tropezjańskiej. W rozmowie z Radiem eM opowiada o swojej tarcianej fascynacji i sposobach jej przygotowania.
Czy to prawda? Ta legenda mówi o królu Stanisławie Leszczyńskim, który podobno rozsmakował się w zupie cebulowej i nawet sam osobiście dopytywał, jak ów francuski rarytas przyrządzić. Ponoć również z tego powodu miał spóźnić się na ślub swojej córki z Ludwikiem XV. Ten zresztą król był równie wielkim fanem tej zupy. To bardzo ważne i całe szczęście, chciałoby się powiedzieć, bo zupa cebulowa po dziś uważana jest za najtańszy sposób walki z jesienno-zimowymi wirusami. Jeśli jednak komuś wydaje się, że wystarczy do bulionu wrzucić cebulę, pogotować i doprawić, to jest w błędzie. Zupa cebulowa domaga się finezji w przygotowaniu, ale za to potem powala swoim smakiem. Jak przygotować ów rarytas opowiada w radiu eM Jolanta Naklicka Kleser z Pracowni Smaku.
Najdroższy sos świata wart jest ponoć 1000 dolarów, nazywany jest White Truffle Marinara i jest podawany do makaronu. A tak rozpieszcza się smakoszy w San Francisco. Chociaż danie to nie jest tak łatwo otrzymać. Okazuje się, że tylko na specjalne zamówienia jest przygotowywane i to złożone z dużym wyprzedzeniem. Francuskie sosy bazowe możecie dostać „od ręki”, zwłaszcza jeśli przygotujecie je zgodnie z przepisami Marleny Starzec z Pracowni Smaku.
Katarzyna Widera-Podsiadło radio eM