Człowiek może wybrać, co chce, ale poza Bogiem nie wie, czego chce.
Poseł KO Franciszek Sterczewski wrzucił na Twittera zestawione ze sobą dwa obrazki. Na jednym, z ironicznym napisem „Gorsząca nowoczesność”, widniał tzw. marsz równości, a drugi, z równie ironicznym napisem „Piękna tradycja”, przedstawiał marsz niepodległości. Pierwszy barwny i radosny, pełen uśmiechniętych ludzi niosących tęczowe flagi, drugi, w burej kolorystyce, pokazywał sfotografowane z góry tłumy z biało-czerwonymi flagami, spowite dymem z rac. Całość poseł opatrzył pytaniem: „Co Państwo wybierają?”.
W sumie banalna manipulacja na poziomie dzieciaka z wczesnej podstawówki: ci są dobrzy, bo na załączonym obrazku ładni, a ci źli, bo brzydcy. Ciekawa jest jednak metoda, która polega na przedstawieniu dwóch rzeczywistości „do wyboru”.
C.S. Lewis w książce „Chrześcijaństwo po prostu” pisze, że właśnie takimi metodami dobiera się do nas szatan. „On zawsze wysyła na świat błędy parami – parami przeciwieństw, po czym zawsze zachęca nas, abyśmy trawili mnóstwo czasu na domysłach, który z dwóch podsuwanych błędów jest gorszy” – zauważa autor „Narnii”, wskazując, że zły duch „korzysta z twojej niechęci do jednego błędu, aby cię wciągnąć stopniowo w przeciwny”.
Czy nie jest tak? Przecież po to wyolbrzymia się wady ludzi kierujących się wiarą czy zasadami prawa naturalnego i akcentuje się wszelkie ich błędy, po to przedstawia się w jak najgorszym świetle takie wartości jak patriotyzm czy przywiązanie do tradycji. Człowiek w końcu nabiera odrazy do tych „religiantów, ksenofobów i faszystów”, a wtedy podsuwa się mu podkolorowane obrazki opcji przeciwnej z pytaniem: „Co wybierasz?”.
Oszustwo polega na przedstawieniu fałszywej alternatywy. Świat – nawet jeśli naiwnie przyjąć narrację dwóch błędów – nie ogranicza się do „tęczowych” i „brunatnych”, a życie nie jest wyłącznie starciem mniej lub bardziej szkodliwych ideologii. Nie jesteśmy postawieni tylko w obliczu „większego zła” i „mniejszego zła”. To kłamstwo, że jesteśmy rozpięci między podłością a świństwem, między ponurym fanatyzmem a brakiem moralnych hamulców, i że musimy się zdecydować na jedną z tych opcji. Otóż nie musimy. Zło – w znaczeniu grzechu – w ogóle nie powinno być materią naszych wyborów. Chodzi o dobro, a nie o kompromis między rodzajami zła.
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo” – mówi Bóg. Ale zaraz jasno stawia sprawę: „Wybierajcie więc życie, abyście żyli” (Pwt 30,19).
Dobrze wybrać – to wybrać życie, a nie rodzaj śmierci. Nie można też wybrać trochę życia i trochę śmierci, bo albo się żyje, albo gnije.
Bóg oczekuje wyborów stanowczych: między światłem a ciemnością, a nie między odcieniami mroku. Częściowe dobro to letniość. A to nie jest droga do szczęścia. •
KRÓTKO:
Kolejny poziom
Brytyjskie szkoły promują utożsamianie się uczniów także ze zwierzętami. Jak podaje Vatican News, absurdalne zachowania dzieci uważających się za konie, psy, koty czy dinozaury rzadko spotykają się ze sprzeciwem nauczycieli. Gdy dzieci nalegają, aby zwracano się do nich jak do zwierząt, nauczyciele często wyrażają aprobatę. Więcej: „Choć trudno w to uwierzyć, dzieci ze szkoły w East Sussex otrzymały reprymendę za odmowę zaakceptowania decyzji koleżanki, która uznała, iż jest kotem” – czytamy w „The Telegraph”. Wynika to m.in. z lęku przed posądzeniem o dyskryminację. Eksperci alarmują, że w ten sposób nauczyciele „prawdopodobnie przegapiają różne rzeczy, które dzieją się w życiu tego dziecka”. Cóż, skoro się przyjęło założenie, że człowiek jest tym, za kogo się uważa, to może się także uważać za nieczłowieka. To tylko kolejny poziom absurdu, któremu nie będzie końca, dopóki ktoś nie położy końca tej ideologii.•
To nie religia
Sąd federalny w Teksasie orzekł, że aborcja nie może być uznana za chroniony rytuał religijny. Odniósł się w ten sposób do pozwu Świątyni Satanicznej, której członkowie twierdzą, że Teksas, zakazując aborcji, narusza ich wolność religijną. Uważają oni rytualną aborcję za swój „sakrament”. Niezależnie od tego sataniści aktywnie uczestniczą w promocji biznesu aborcyjnego w USA. I to akurat jest spójne – przynajmniej widać, kto naprawdę ten biznes inspiruje.•
Franciszek Kucharczak