Otwarcie wystawy o katastrofie smoleńskiej w PE odbyło się w atmosferze skandalu z powodu zaklejonych podpisów pod zdjęciami. O ich zasłonięciu zdecydowali kwestorzy PE. Współorganizujący wystawę posłowie PiS nazwali to cenzurą, z sali dochodziły okrzyki: "skandal", "hańba".
"Podpisy pod zdjęciami są zaklejone czerwoną taśmą; w ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy wiadomość z biura PE, że nie możemy pokazać napisów. Sądzimy, że ta decyzja była bezpodstawna" - powiedział otwierając wystawę w Brukseli prof. Ryszard Legutko (PiS). Choć dziękował za wsparcie przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego Jerzemu Buzkowi, który był na otwarciu, inni posłowie PiS wyrażali zawód, że taka decyzja została podjęta za jego przewodnictwa w europarlamencie.
Otwarta we wtorek w Parlamencie Europejskim wystawa pt. "Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska" została zorganizowana przez posłów PiS i członków frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów: Ryszarda Legutkę, Tomasza Porębę i Ryszarda Czarneckiego wraz z Fundacją Niezależne Media.
"Przede wszystkim po to przyszedłem, by jeszcze raz złożyć hołd 96 ofiarom jednej z najtragiczniejszych katastrof. Byłem zaskoczony decyzją kwestorów; uważam ją za niezrozumiałą. Zdecydowanie interweniowałem u kwestorów, aby załagodzić spór z organizatorami, ale jest wyraźny podział kompetencji w PE i te decyzje są całkowicie poza mną" - powiedział dziennikarzom Buzek.
Wyłaniani spośród członków Parlamentu Europejskiego kwestorzy (pięć osób) są odpowiedzialni za sprawy organizacyjne, m.in. za decyzje ws. udostępniania pomieszczeń Parlamentu Europejskiego na wystawy. Uznali oni podpisy wraz ze zdjęciami za "zbyt drastyczne"; uznali też, że zdjęcia "mówią same za siebie".
Chociaż napisy pod wystawionymi we wtorek w PE zdjęciami - m.in. z miejsca katastrofy i uroczystości żałobnych - były zaklejone czerwoną i białą taśmą, można było odczytać ich znaczne fragmenty przez prześwitującą białą taśmę. Jeden z napisów pod zdjęciem wraku samolotu Tu-154 i koparki brzmiał: "Rosjanie koparkami niszczyli wrak polskiego samolotu, w jaki sposób później przeprowadzali jego badanie?".
Na swoim blogu polska kwestor Lidia Geringer de Oedenberg (SLD) zamieściła inne podpisy pod zdjęciami, które wzbudziły wątpliwości kwestorów, m.in.: "Rosjanie zniszczyli wrak samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Na zdjęciu widać oficera niszczącego okna za pomocą łomu, jednocześnie wykonującego radosne gesty w stronę kolegów"; "Ciała ofiar katastrofy w Smoleńsku zostały rzucone przez Rosjan na fragmenty folii ułożonej na ziemi. Leżały w ten sposób na widoku, czekając na włożenie ich do trumien"; "Żaden inny polityk nie cieszył się takim oddaniem obywateli jak Profesor Lech Kaczyński".
Otwierając wystawę wicemarszałek polskiego Sejmu Marek Kuchciński (PiS) apelował o umiędzynarodowienie śledztwa ws. przyczyn katastrofy oraz o zaangażowanie Unii Europejskiej. Przypomniał, że w katastrofie zginęli też wojskowi, a Polska jest członkiem NATO. "To nie tylko polska tragedia" - argumentował w przemówieniu współorganizator wystawy, europoseł Ryszard Czarnecki (PiS). Dodał, że niektórzy w UE mogą sobie jednak zadawać pytanie: "czy warto psuć stosunki z Rosją?".
Do odezwy o umiędzynarodowienie śledztwa i wsparcie UE przyłączyła się w liście przesłanym z okazji otwarcia wystawy w Brukseli córka zmarłej prezydenckiej pary Marta Kaczyńska, która jednak mimo zapowiedzi nie przybyła na to wydarzenie. Wystawie towarzyszył apel o składanie podpisów na stronie internetowej dla poparcia petycji o umiędzynarodowienie śledztwa.