Unia Europejska może zmusić Polskę do uznania homozwiązków. Ale jest jeszcze czas, by temu zapobiec.
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zaklinał się, że nie trzeba definiować małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety w prawie prywatnym międzynarodowym. Jego zdaniem wystarczy, że taka definicja jest w polskiej Konstytucji i to dostatecznie chroni nas przed ewentualnym negatywnym wpływem prawa europejskiego. Mówił tak podczas sejmowej debaty nad proponowaną przez PiS poprawką do prawa międzynarodowego prywatnego. Zastrzegała ona, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, ale została przez Sejm odrzucona.
Okazuje się jednak, że jest inaczej. Komisja Europejska pracuje nad regulacjami, które wprowadzałyby „automatyczne wzajemne uznanie” dokumentów urzędowych we wszystkich państwach UE. Dotyczy to również dokumentów związanych z małżeństwem i adopcją. Przyjęcie takiego rozwiązania oznaczałoby m. in. konieczność bezwarunkowego uznania w Polsce jednopłciowych „małżeństw” zawartych za granicą.
Komisja Europejska prowadzi w tej sprawie publiczne konsultacje. W związku z tym do 30 kwietnia jest jeszcze możliwość wyrażenia sprzeciwu i może go zgłosić każdy mieszkaniec Unii Europejskiej. Fundacja Mamy i Taty zamieszcza na swojej stronie (tutaj) propozycję treści listu, który można wysłać na adres JUST-CIVIL-COOP@ec.europa.eu
Skuteczność sprzeciwu będzie zależała od licznego zaangażowania w tę sprawę.
Paweł Woliński z Fundacji Mamy i Taty w rozmowie z portalem Wiara.pl, zwrócił uwagę, że przyjęcie regulacji oznaczałoby również konieczność zaakceptowania adopcji dzieci przez pary homoseksualne, jeśli te zostałyby uznane za granicą.
fk