Zdaniem doradcy prezydenta prof. Tomasza Nałęcza, mimo zmiany tablic znajdzie się taki sposób oddania hołdu ofiarom katastrofy smoleńskiej przez prezydentów Polski i Rosji, by "nie ranić polskich serc".
W poniedziałek hołd pomordowanym w Katyniu mają oddać wspólnie prezydenci Polski i Rosji: Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew. Będzie to pierwsze spotkanie prezydentów obu państw przy grobach zamordowanych polskich oficerów. Jednak w piątek, w przeddzień pielgrzymki rodzin ofiar katastrofy, na kamieniu w miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu Rosjanie zamienili tablice. Usunęli tablicę umieszczoną tam w listopadzie ub.r. przez część rodzin ofiar. Znajdowało się na niej sformułowanie: "zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.". Na nowej tablicy nie ma informacji o celu podróży ofiar katastrofy oraz o zbrodni katyńskiej. Zamianą tablicy zaskoczony był polski MSZ, a rodziny ofiar nie kryły swego oburzenia. W tej sytuacji nie wiadomo jak będzie wyglądało spotkanie prezydentów.
"Zobaczymy jak będzie wyglądała ta część upamiętnienia katastrofy smoleńskiej. Ja sobie nie wyobrażam, żeby obydwaj prezydenci będąc w Katyniu nie pojawili się też na miejscu katastrofy i nie oddali hołdu ofiarom katastrofy" - powiedział dziennikarzom prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz. Jednocześnie zaznaczył, że polscy dyplomaci, osoby przygotowujące wizytę prezydenta Komorowskiego w Katyniu i Smoleńsku "poradzą sobie z tym kłopotem". "Właśnie tak, żeby ofiary katastrofy upamiętnić, ale tak, by formą tego upamiętnienia nie ranić polskich serc" - dodał doradca prezydenta.
Nałęcz pytany, czy brany jest pod uwagę inny niż dotąd scenariusz uroczystości w miejscu katastrofy, odpowiedział, by dziennikarze nie oczekiwali, "bym w tej skomplikowanej sytuacji mówił o jakimś już ustalonym uzgodnionym scenariuszu". "Wszystko było dopięte na ostatni guzik do wczoraj, ale wczoraj coś się rozpruło. Trzeba te guziki na nowo pozapinać. Trochę trzeba czasu i sporo dyskrecji w tym momencie załatwiania tej sprawy" - zaznaczył
PAP/fk