Rok po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i elity politycznej Polski pod Smoleńskiem Polacy pogodzili się z tym, że katastrofa nie była zaplanowana, lecz politycy nadal urządzają "taniec na grobach" jej ofiar - pisze w piątek dziennik "Ukraina Mołoda".
"Od tragedii minął cały rok, a śledztwo nie zostało jeszcze zakończone. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (który był nie tyle międzypaństwowy, co rosyjski) obarczył odpowiedzialnością pilotów samolotu prezydenckiego. (...) Polacy prowadzą w tej sprawie własne śledztwo, lecz jeden z kluczowych wniosków już opublikowali: ten wypadek nie był umyślnym zabójstwem" - czytamy.
Gazeta cytuje przy tym Jarosława Kaczyńskiego, który uważa wywody prokuratury za przedwczesne i narzeka, że obecne władze Polski w pełni przekazały śledztwo w ręce Rosjan. Przytacza także wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej, którzy przyznają, że wina za katastrofę spoczywa na pilotach samolotu.
"Tragedia smoleńska stała się w Polsce przedmiotem konfliktu politycznego. W pierwszych dniach po katastrofie miejscowe elity przejawiały wzruszającą solidarność (...), lecz ta idylla nie trwała długo. W kraju rozpoczęły się wybory prezydenckie i politycy rzucili się w wir walki, wykorzystując w niej 'argument Smoleńska'" - podkreśla "Ukraina Mołoda".
Opisując sprzeczki wokół wydarzeń pod Smoleńskiem gazeta zaznacza, że konflikty nie ominęły też dyskusji nad projektem pomnika ofiar tragedii. Dziennik wskazuje także, że rozmowa, czy ma on zawierać wrak samolotu, czy nie, także nosi podtekst polityczny.
"Wszystko wygląda na to, że najtrudniejsza obecnie kwestia to sprawa zwrotu szczątków samolotu Polsce. Rosjanie choć dzielą się (z Polakami - PAP) materiałami sprawy, to głównych dowodów nie przekazują" - napisała "Ukraina Mołoda".