Nasze pięć minut

O prezydencji Polski w UE, szantażystach z Francji i zapomnianej Ukrainie z Pawłem Kowalem rozmawia Jacek Dziedzina.

Paweł Kowal historyk, politolog, europoseł PJN, szef delegacji do komisji współpracy parlamentarnej UE–Ukraina, b. wiceminister spraw zagranicznych
Wmawia się Polakom, że polska prezydencja nie powinna służyć promowaniu polskich interesów. To ja się pytam, kiedy one mają być promowane.


Jacek Dziedzina: 1 lipca będzie Pan w Strasburgu lub Brukseli czy już na wakacjach?
Paweł Kowal: – To będzie piątek, więc pewnie będę wracał z Brukseli.

A większość europosłów jest już wtedy na urlopach?
– Pierwsza połowa lipca jest jeszcze bardzo intensywna, bo to ostatni moment przed wakacjami. Ale od drugiej połowy miesiąca to napięcie zupełnie spadnie, intensywne życie parlamentarne skończy się po 10 lipca.

A Komisja Europejska i Rada UE też wtedy urlopują?
– Pracują jeszcze w lipcu, ale potem na pewno wszystko się wyciszy.

1 lipca Polska obejmuje przewodnictwo w UE. Będzie w ogóle czym kierować, jeśli cała Unia wybierze się na wakacje?
– W lipcu w Parlamencie Europejskim będzie zaznaczone, że jest to polska prezydencja, wystąpi też polski premier. Ale tak naprawdę na realizację celów zostaną cztery miesiące po wakacjach.

Czy ktokolwiek oczekuje od nas czegoś konkretnego w czasie tak krótkiej prezydencji?
– Prezydencje dzisiaj mają głównie charakter promocyjny dla danego państwa. Nie ma więc dużych oczekiwań, raczej takie, że Polska jakoś się pokaże.

Profesor Jan Barcz uważa, że ustalając priorytety przewodnictwa w Unii, trzeba też zachować wstrzemięźliwość w promowaniu własnych interesów.
– Sztuka nie polega na tym, żeby bronić swoich interesów lub żeby z nich zrezygnować, tylko na ich umiejętnym połączeniu z interesem całej Unii. Polska stoi przed dwoma realnymi wyzwaniami. Pierwsze to problem przebudowy polityki sąsiedztwa, drugie dotyczy Europy dwóch prędkości, czyli tzw. paktu na rzecz konkurencji. Korzystając z tego, co się dzieje w krajach na południe od Unii, a jednocześnie pamiętając, że całkiem niedawno były problemy na Białorusi, powinniśmy zażądać zmiany podejścia do polityki sąsiedztwa. Musimy pokazać, że nie można czekać na jakiś wyimaginowany lepszy czas, który da Unii możliwość rozwijania stosunków z sąsiadami. Pytanie o sąsiedztwo to jest pytanie o dzisiaj, bo to jest pytanie o bezpieczeństwo UE. Jeżeli teraz tak nas ekscytuje to, co się dzieje w południowej części basenu Morza Śródziemnego, to co się stanie, kiedy zaczną się kłopoty na wschodzie Europy, gdzie w ogóle nie ma żadnych naturalnych granic oddzielających państwa UE od naszych sąsiadów? I tu pytanie, czy Polska jest w stanie powiedzieć odważnie swoim partnerom w UE: wy mówiliście, żebyśmy nie zajmowali się Białorusią czy Ukrainą, bo powinno być zasadą, iż kraje unijne nie zajmują się sąsiadami, a tymczasem czy można sobie wyobrazić, że Włosi lub Hiszpanie abstrahują od tego, co się dzieje na Południu?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jacek Dziedzina