Lech Majewski przeniósł na ekran XVI-wieczny obraz „Droga na Kalwarię” Pietera Bruegela Starszego. Film pokazano już w Luwrze.
Najpierw była książka, później obraz, a teraz film. Michael Francis Gibson, krytyk i historyk sztuki, w książce „Młyn i krzyż” dokonał drobiazgowej analizy obrazu „Droga na Kalwarię” Pietera Bruegela Starszego. Obraz powstał w 1564 roku, obecnie znajduje się w wiedeńskim muzeum.
Gibson w swojej analizie przytacza fragment wygłoszonego przez Alberta Ortelsa, najbliższego przyjaciela Bruegla Starszego, epitafium, w którym powiedział, że „w całym jego dziele więcej jest materii do namysłu niźli malarstwa”. Artysta był równie znakomitym malarzem co myślicielem.
Lech Majewski nie ukrywał, że do nakręcenia filmu „Młyn i krzyż” zachęciła go książka Gibsona. Wspólnie też napisali scenariusz. Nie jest to zresztą pierwszy film reżysera czerpiącego inspirację z obrazów wielkich mistrzów. Wystarczy przypomnieć chociażby jego „Ogród rozkoszy ziemskich” z 2004 r., w którym bohaterka usiłuje rozszyfrować znaczenia ukryte w obrazie Hieronima Boscha.
Majewski osadził akcję swojego filmu w roku, w którym Bruegel malował swoje dzieło. Był to okres niezwykle burzliwy w historii Flandrii, czas krwawych konfliktów politycznych i religijnych. Reżyser wchodzi niejako w strukturę obrazu, rozbijając ją i składając ponownie. Ożywia postacie i stworzoną przez Bruegela wizję, korzystając z możliwości, jakie daje mu współczesna technika filmowa. Na ekranie pojawia się także sam malarz, który przedstawia swojemu przyjacielowi, kolekcjonerowi obrazów, założenia, jakimi kieruje się, tworząc dzieło.
Majewski zajmuje wyjątkowe miejsce wśród twórców współczesnego kina. Jest jednym z tych nielicznych, których filmy nie tylko się ogląda, ale które się kontempluje i do których się wraca. Podobnie jak do obrazów wielkich mistrzów.
Młyn i krzyż, reż. Lech Majewski, wyk.: Rutger Hauer, Charlotte Rampling, Michael York, Joanna Litwin, Polska/Szwecja 2011
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz