Życie w Kościele jest dziś często przedzieraniem się przez tłum, by dotknąć choć na chwilę frędzli płaszcza Jezusa. Trzeba przedrzeć się przez sztywność instytucji, pychę, arogancję, ale warto!
19.04.2023 12:24 GOSC.PL
Myślę, że wiele wody w Wiśle musi jeszcze upłynąć, zanim za Teresą z Lisieux szczerze zawołam: „Wszystko jest łaską!”. Jasne, teoretycznie doskonale o tym wiem i często cytuję to zawołanie. Ale „w praniu” okazuje się, że jest we mnie ogromny opór materii. Ostatnie miesiące pokazują jak na dłoni, jak bardzo się opieram, zmagam, walczę. A jednak Teresa miała rację: wszystko jest łaską. Dziś przecież opowiadam świadectwa o doświadczeniach, o których przed laty chciałem zapomnieć.
Życie w Kościele jest dziś często przedzieraniem się przez tłum, by dotknąć choć na chwilę frędzli płaszcza Jezusa. Trzeba przedrzeć się przez sztywność instytucji, pychę, opór materii, arogancję, ale warto, bo w gruncie rzeczy chodzi o Niego. Jedynie o Niego.
To jednak nie te zewnętrzne czynniki sprawiają mi najwięcej problemów. Największy „opór materii” odnajduję w sobie. Doskonale pamiętam wywiad, jaki przed wielu laty z Robertem „Litzą” Friedrichem przeprowadzał Wojciech Jagielski. „Co najbardziej denerwuje cię w Kościele”? – zapytał słynny „telewizyjny wampir”. „Ja sam” – usłyszał w odpowiedzi.
Ratunkiem okazuje się to, że w procesie spotykania się z własnymi traumami i słabościami odkrywamy, że Jezus jest w tym, co w nas najbardziej kruche, bezbronne, zranione, samotne i odrzucone.
Marcin Jakimowicz