Co najmniej 110 osób zginęło, a 90 zostało rannych w poniedziałek w eksplozji, do której doszło w fabryce amunicji w prowincji (muhafazie) Abjan na południu Jemenu - poinformowały służby medyczne, zdaniem których bilans ofiar wzrośnie.
Ofiary eksplozji to osoby cywilne, które weszły na teren fabryki, starając się zabrać stamtąd broń i amunicję, dzień po tym, jak opanowali ją bojownicy Al-Kaidy - pisze agencja AFP.
Wśród ofiar są kobiety i dzieci. Lekarze przewidują, że ratownicy wydobędą więcej ciał z ruin.
Nie są znane przyczyny wybuchu.
W niedzielę oddział ubranych w kominiarki rebeliantów Al-Kaidy, liczący około 30 osób, zabrał z fabryki skrzynie z amunicją, załadował je na cztery ciężarówki i odjechał nie zatrzymywany przez nikogo. Bojownicy starli się też w niedzielę z wojskiem w mieście Dżar w tej samej prowincji Abjan.
Najnowsze walki zwiększają obawy, że protesty przeciw prezydentowi Jemenu Alemu Abd Allahowi Salahowi i zagrożenie ze strony islamistów doprowadzą do upadku państwa - pisze Reuters.
Muhafaza Abjan jest bastionem Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim. Kraje zachodnie i sąsiednia Arabia Saudyjska obawiają się, że gdyby protestującym w Jemenie udało się obalić prezydenta, powstałą próżnię polityczną może wypełnić właśnie Al-Kaida. (PAP)