Wprowadzenie corocznego dodatku w wysokości 600 zł na dziecko przewiduje projekt ustawy o świadczeniach rodzinnych autorstwa PiS, o którym w czwartek dyskutowali posłowie. Zasiłek miałby przysługiwać rodzinom, w których dochód na osobę nie przekracza 1008 zł.
Świadczenie przysługiwałoby do ukończenia przez dziecko 18. roku życia i było wypłacane raz w roku. Jak mówiła w imieniu wnioskodawców Halina Olendzka (PiS), obecnie aż 85 proc. rodzin wielodzietnych ma na tyle słabą kondycję finansową, że musi korzystać z rożnych form pomocy.
"Obecnie obserwujemy wzrost cen podstawowych dóbr konsumpcyjnych, głównie cen żywności. Spowodowany on jest nie tylko kilkuletnim wzrostem cen na rynkach światowych, ale również niedoborem podstawowych produktów spożywczych, który został wywołany ubiegłoroczną powodzią. Dodatkowo z dniem 1 stycznia br. wskutek działań rządu pana premiera Donalda Tuska doszło do podwyższenia stawki podatku od towarów i usług. Będzie to skutkowało dalszym wzrostem podstawowych dóbr od kilku do kilkunastu procent w skali roku. Konsekwencją zaś tego będzie dalsze pogłębienie ubóstwa w Polsce i przeniesienie ciężaru podwyżki VAT-u na osoby najmniej zarabiające" - mówiła Olendzka, tłumacząc konieczność wprowadzenia kolejnego świadczenia dla rodzin z dziećmi.
Jak dodała, jest to ustawa "drożyźniana", która ma być odpowiedzią na pogorszenie sytuacji rodzin z powodu drastycznego wzrostu kosztów utrzymania.
Wniosek o odrzucenie projektu zgłosiła PO. Łukasz Borowiak przekonywał, że rząd podejmuje działania, które mają poprawić kondycję finansową rodzin, m.in. poprzez aktywizację zawodową obojga rodziców, a "bezpośrednie transfery pieniężne" nie są najlepszym sposobem na pomoc.
Wskazał, że w projekcie nie wskazano źródeł finansowania, a wstępne szacunki wskazują, że ustawa kosztowałaby budżet 2,5 mld zł. Jego zdaniem jest to "skrajna nieodpowiedzialność za stan finansów publicznych", która skutkowałaby m.in. większymi obciążeniami podatkowymi dla obywateli. "Nie możemy pozwolić sobie na kolejne wydatki" - przekonywał.
Beata Mazurek (PiS) podkreślała, że ubóstwo trzykrotnie częściej dotyka rodziny wielodzietne. Wiele z nich żyje w takiej biedzie, że nie może skorzystać z ulgi podatkowej, a rząd dokłada obciążeń rodzinie, m.in. podwyższając VAT na odzież i obuwie dla dzieci. Jak mówiła, podwyżka podatku od towarów i usług oznacza większe wydatki na rachunki i żywność. Przekonywała, że podwyżka VAT-u zwiększa koszt utrzymania dziecka o 420 zł. Przypomniała, że kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych nie zostało od lat podwyższone, przez co rokrocznie kilka tysięcy rodzin traci do niego prawo.
Zbysław Owczarski (PJN) ocenił, że proponowane świadczenie miałoby niewielki realny wpływ na sytuacje rodzin, a byłoby kosztowne dla państwa. Jego zdaniem wysokość zasiłku powinna być zróżnicowana w zależności od dochodu rodziny. Mimo zastrzeżeń, opowiedział się za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji. Także Jacek Kasprzyk (SLD) uznał, że należy dalej pracować nad projektem.
Piotr Walkowski (PSL) zwrócił uwagę, że projekt nie dotyczy rodzin rolniczych. Podkreślił, że jego klub gotowy jest do dyskusji na temat świadczeń rodzinnych.
Wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior przyznał, że jego resort dostrzega problem zbyt niskiego kryterium dochodowego (504 zł na osobę), ale podkreślił, że nie można sobie obecnie pozwolić na tak znaczne zwiększenie wydatków na świadczenia.
"Kryterium zamrożone jest na poziomie 504 zł na osobę od 2004 r. Świadczy to o tym, że sposób waloryzacji kryterium zawarty w ustawie o świadczeniach rodzinnych nie spełnił swojego zadania. Czeka nas dyskusja na ten temat" - mówił. Dodał, że MPiPS poszukuje środków, prowadzi dyskusje z ministerstwem finansów, które pozwoli podnieść progi dochodowe.