Premier Australii, Julia Gillard sprzeciwia się legalizacji związków homoseksualnych oraz eutanazji – tematów uporczywie lansowanych przez Partię Pracy, a więc ugrupowanie, które sama reprezentuje.
Australijscy publicyści, którzy lepiej znają panią premier, nie są specjalnie zaskoczeni tym, że ta niezamężna kobieta-premier, która otwarcie mówi o swoim ateizmie, broni małżeństwa i dziedzictwa chrześcijańskiego. „Małżeństwo ma specjalny status w naszej kulturze” – powtarza często Gillard.
Niektórzy lewicowi politycy z Antypodów, rozczarowani konserwatywnym stanowiskiem swej partyjnej koleżanki, zauważają, że bliżej jej do byłego premiera Australii – Johna Howarda, niż do partyjnego kolegi – Iana Huntera, który jest zdeklarowanym gejem i z zapałem walczy o legalizację związków homoseksualnych.
Kilka dni temu w wywiadzie dla programu telewizji „Sky News” Gillard podkreśliła, że z przeszłości trzeba starać się zachować ważne rzeczy, tak aby były one częścią teraźniejszości i przyszłości kraju. Zaznaczyła także jak ważne jest to, by ludzie rozumieli Biblię.
„Mówię to nie dlatego, że popieram religię – z całą pewnością nie dlatego – ale to, co pochodzi Biblii kształtuje tak ważną część naszej kultury” – powiedziała, przypominając, że bez Biblii nie można zrozumieć m.in. literatury Zachodu.