Musimy nauczyć się pokojowego współżycia ze szczurami – ogłosili aktywiści z organizacji Paris Animaux Zoopolis. Lista gatunków, które antropocentryści zepchnęli do kanałów jest dłuższa
31.03.2023 16:20 GOSC.PL
Musimy nauczyć się pokojowego współżycia ze szczurami – ogłosili aktywiści z organizacji Paris Animaux Zoopolis. Twierdzą, że przygotowywali swój apel od dawna, ale teraz moment jest wyjątkowo dobry. Z powodu strajków pracowników komunalnych na ulicach Paryża leżą tony śmieci, a to przyciągnęło szczury. Jest więc na kim uczyć się pokojowego współżycia.
W pierwszej chwili spodobał mi się postulat paryskich ekologów. Niejeden człowiek na widok brudu zaczyna działać w panice: łapie za miotłę, wynosi śmiecie, albo myje okna, słowem: wprowadza w swoim otoczeniu nieprzemyślane wcześniej zmiany. Pożytek z tego jedynie doraźny, bo przecież brud i tak zaraz zacznie się pojawiać od nowa, ale u niektórych stereotypowe podejście do kwestii porządku jest silniejsze od logiki. Nie potępiam tego, czasami człowiek musi, inaczej się udusi, jak śpiewał klasyk, ale paryscy aktywiści pokazują, że można inaczej. Są gotowi nie tylko zaakceptować nieuniknione, ale i przyjąć tego konsekwencje w postaci pojawiających się na ulicach szczurów.
Tak myślałem, ale się myliłem. Motywacja ekologów jest nieco inna.
„Dziś przestrzeń miejska jest zarezerwowana wyłącznie dla człowieka. Musimy położyć kres tej antropocentrycznej koncepcji – tłumaczą francuscy działacze. – Polityka separatyzmu prowadzona przez paryski ratusz w stosunku do szczurów, pomiędzy górą (tereny zielone) a dołem (kanały) jest niesprawiedliwa. Jakim prawem pozbawiamy niektóre zwierzęta wszelkiego dostępu do światła dziennego?”
Słuszne pytanie, ale dotyczy ono nie tylko szczurów. Lista gatunków, które antropocentryści zepchnęli do kanałów – dosłownie i w przenośni – jest dłuższa. Spójrzmy na prusaki. Dziesięciomilimetrowy owad, który nie jest jadowity ani agresywny spotyka się z wrogością niemal wszędzie, gdzie się pojawi. Nie ma większych szans na dostęp do światła, zresztą na jego widok sam już zwykle ucieka. Najwidoczniej prusaki nauczyły się już, że nagłe zapalenie się lampy w kuchni jest wstępem do antropocentrycznej opresji z użyciem kapcia, a może nawet broni chemicznej. Nie lepiej jest w przypadku mrówek faraona, much czy komarów. Ekolodzy mają więc pole do popisu, ale trzeba przyznać, że już teraz zaszli daleko. A jeszcze niedawno mogło się wydawać, że walka z ubojem norek i koni to wszystko, na co ich stać.
Jakub Jałowiczor