Kilka dni temu dostałem drogą elektroniczną zdjęcie zrobione podczas protestów nauczycieli matematyki. Nie chodziło im o płace czy nauczycielskie przywileje. Protestowali przeciwko „wpuszczeniu” do szkół kalkulatorów.
Zdjęcie zostało zrobione kilkadziesiąt lat temu w USA, ale dyskusje o tym, czy uczeń ma prawo posługiwać się kalkulatorem, odbywały się także w moich czasach szkolnych. Pamiętam, że wiele lat później debatowano na temat korzystania z wyszukiwarek internetowych czy telefonów komórkowych. Dzisiaj – nie tylko wśród nauczycieli – rozmawia się o coraz bardziej zaawansowanych chatbotach, takich jak ChatGPT. Pisałem o nim w GN tydzień temu. Potrafi pełnymi zdaniami odpowiadać na zadane mu pytanie. Potrafi streszczać lektury, znajdować informacje, tworzyć prezentacje i plany wykładów. Potrafi – w pewnym sensie – więcej niż niejeden człowiek. Tak jak kalkulator potrafi znacznie lepiej liczyć niż człowiek. Czy to coś złego, że korzystamy ze zdobyczy technologii? Czy możemy jej zaufać? Na tak zadane pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Przecież już ufamy, i to większość z nas ufa bezgranicznie. Weryfikujemy z papierową mapą wskazania GPS-u? Rezygnujemy z podróży lotniczej, gdy dowiadujemy się, że przez większość lotu to nie pilot będzie trzymał stery, tylko automat? Czy martwi nas to, że bezpieczeństwo podróżujących pociągami jest zapewnione dzięki bardzo zaawansowanym technologiom?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek