Ministrowie spraw zagranicznych "27" zgodzili się w poniedziałek w Brukseli na rozpoczęcie planowania unijnej operacji humanitarnej w Libii z wykorzystaniem zasobów wojskowych. Operacja ma służyć głównie ewakuacji z Libii uchodźców do krajów ich pochodzenia.
"UE jest gotowa dostarczyć pomoc humanitarną poprzez operację w ramach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, by nieść pomoc na prośbę OCHA (oenzetowskiego Biura Koordynacji Pomocy Humanitarnej)" - brzmi przyjęta deklaracja Rady ministrów spraw zagranicznych UE.
Ministrowie poprosili szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton, by rozpoczęła planowanie operacji, zgodnej z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1973, "w celu wsparcia działań w zakresie pomocy humanitarnej/obrony cywilnej, włączając w to drogę morską". Podkreślili, że działania te mają być koordynowane z ONZ i NATO.
Jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne, planowanie operacji może potrwać około 10 dni; niewykluczone, że już na szczycie w czwartek przywódcy UE przyjmą koncepcję operacji i zatwierdzą jej dowódcę. Kraje będą mogły zgłaszać zasoby i środki, jakie mogłyby przeznaczyć na potrzeby operacji. "Wszystko będzie zależało od oceny potrzeb i koordynacji z krajami sąsiednimi (chodzi głównie o Egipt). Sztab wojskowy zdecyduje czy np. drogą morską czy lądową ewakuować danych uchodźców" - wyjaśnił dyplomata.
Nie było natomiast zgody na zaproponowaną przez Francję morską operację wojskową Unii, która miałaby wymusić skuteczne przestrzeganie embarga na dostawy broni do Libii.
"UE podejmuje się operacji humanitarnej, ale nie było zgody co do operacji morskiej" - powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. "Szereg krajów miało wątpliwości - np. co do tego, aby UE ustanawiała nową operację morską. Zapewniam, że to był znacznie szerszy front" - dodał.
Odnosząc się do trwającej w Libii od soboty wojskowej operacji międzynarodowej koalicji, Sikorski przyznał, że przejęcie jej przez NATO byłoby logicznym wyborem.
"Jako były minister obrony jestem może bardziej wyczulony niż koledzy na potrzebę jedności dowodzenia. Jeśli są samoloty w powietrzu, okręty na morzu, to muszą wiedzieć, kto je koordynuje. W tej sprawie Sojusz ma doświadczenie. Nie chcemy szafować flagą natowską, ale w sensie zdolności do prowadzenia operacji Sojusz wydaje się logicznym wyborem. W każdym razie nie będziemy się sprzeciwiać" - powiedział Sikorski na konferencji prasowej na zakończenie posiedzenia szefów dyplomacji państw UE.
Wcześniej minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppe powiedział w Brukseli, że NATO "w ciągu kilku najbliższych" dni powinno udzielić poparcia międzynarodowej koalicji w Libii. Jak dodał, teraz operację koordynują USA w bliskiej współpracy z Wielką Brytanią i Francją, natomiast później Amerykanie przekażą to zadanie NATO. Z drugiej strony Juppe powiedział, że "wiele krajów, które obecnie namawiają Francję, by operacja była prowadzona pod flagą NATO, mówi nam, by sobie zdawać sprawę, że kraje arabskie nie chcą operacji pod flagą NATO".
Zdaniem Juppego operacja "Świt Odysei" już odniosła "pierwszy oczywisty sukces". "Gdyby nie operacja, dziś Bengazi tonęłoby w krwawej łaźni" - powiedział Juppe.
Sikorski zaznaczył, że Polska nie zaangażuje się wojskowo w operację rozpoczętą przez koalicję USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch, ale jest gotowa na udział w unijnej misji humanitarnej z wykorzystaniem zasobów wojskowych. Zastrzegając, że inicjatywa należy do ministra obrony narodowej, szef polskiej dyplomacji wstępnie mówił o udostępnieniu przez Polskę wykupionych godzin wykorzystywania samolotów transportowych typu Globemaster.
"My już jesteśmy zaangażowani w Afganistanie, jesteśmy tam piątym co do wielkości europejskim kontyngentem. Wojsko Polskie już ma co robić" - powiedział.
"Solidaryzujemy się z celami rezolucji Narodów Zjednoczonych, ale uważamy, że Polska ma wartość dodaną w rozwiązywaniu spraw tego regionu, nie przy pomocy siły zbrojnej, ale agendy na rzecz demokratyzacji - co będzie ważnym aspektem polskiej prezydencji" - powiedział minister. Zaoferował m.in. wymianę doświadczeń z polskiej transformacji ustrojowej przełomu lat 80. i 90. "W najbliższych dniach udaje się do Tunezji nasza pierwsza delegacja, by zapoznać się z potrzebami" - powiedział.
"Niezależnie od wyniku operacji wojskowej w Libii, wiemy, że w Libii ani w regionie demokracji metodami wojskowymi wspierać się nie da. Kiedy opadnie kurz bitewny, trzeba będzie wkroczyć ze wsparciem procesów transformacyjnych" - tłumaczył Sikorski. W tym kontekście przypomniał polską inicjatywę powołania Europejskiej Fundacji na rzecz Demokracji do wspierania przemian w całym sąsiedztwie UE. Zapewnił, że sprawując prezydencję w drugiej połowie roku Polska jest gotowa zajmować się także południowymi sąsiadami a nie tylko kierunkiem wschodnim, tradycyjnie bliskim polskiej polityce zagranicznej.
"Prezydencja nie polega na załatwianiu swoich sprawek, tylko na wzięciu odpowiedzialności za całą UE - w tym też za Południe, a tam się dzieją rzeczy bardziej dramatyczne niż na Wschodzie. To będzie stanowiło o marce, reputacji naszego kraju - czy wzniesiemy się ponad nasze regionalne interesy i będziemy zdolni do reprezentowania wszystkich interesów UE" - powiedział Sikorski.
W poniedziałek ministrowie krajów UE postanowili też, że UE wdroży nowe, wprowadzone w rezolucji oenzetowskie sankcje wobec reżimu Muammara Kadafiego. Polegają one na zamrożeniu aktywów dziewięciu podmiotów, w tym firm z branży energetycznej, oraz objęciu kolejnych 11 przedstawicieli reżimu sankcjami wizowymi i zamrożeniu ich aktywów.
Ponadto ministrowie zdecydowali o zamrożeniu wszystkich funduszy posiadanych bądź kontrolowanych przez osoby odpowiedzialne za sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy w Egipcie. Decyzja ta dotyczy 19 osób, wśród nich jest były prezydent Hosni Mubarak.