Co najmniej 31 osób zginęło w starciach opozycjonistów z jemeńskimi siłami bezpieczeństwa, które po piątkowych modłach otworzyły ogień do antyrządowych demonstrantów w Sanie - poinformowały źródła medyczne. Agencje piszą o kilkudziesięciu, a nawet stu rannych.
To najwyższy bilans ofiar w ciągu jednego dnia od początku roku, kiedy rozpoczęły się demonstracje, podczas których domagano się ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Do tej pory od stycznia w rozruchach w Jemenie zginęło 40 osób.
Jak pisze agencja Associated Press, policja zaczęła strzelać z dachów pobliskich budynków do protestujących, którzy demonstrowali przed stołecznym uniwersytetem. Strzały rozległy się po tym, jak siły bezpieczeństwa próbowały zapobiec wyjściu protestujących z placu, gdzie się wcześniej zgromadzili po modłach.
Fala protestów w Jemenie została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.
Uczestnicy demonstracji odrzucili ostatnie propozycje przeprowadzenia referendum w sprawie nowej konstytucji, która miałaby utorować drogę do ustanowienia w kraju systemu parlamentarnego. Uważają, że plan zmian nadszedł zbyt późno i jest zbyt wąski.
Prezydent Salah zapowiedział, że odejdzie w 2013 roku, kiedy wygasa jego kadencja.